niedziela, 15 listopada 2015

"From hate to love" (V)


Mam nadzieję, że nikt nie będzie zły za tak długą nieobecność. Niestety wena nie dopisywała.
Jednak w piątek, "dupnął mnie piorun" i  wzięłam się za pisanie. Odpłacam się wam dłuugim opowiadaniem. Muszę bardzo podziękować Julce, za jej wielkie wsparcie i pomysłowość. A także Wam, za 3000 wyświetleń!! Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
PS: Błagam, aby osoby biasujące Tae, nie wzięły do siebie słów, napisanych poniżej do siebie  ponieważ, były one niezbędne!!
~*~


-Proszę..
-Nie.
-No weź..
-Nie.
-Jebal.
-Nie..
-Będzie super, obiecuję. Tym razem nie pożałujesz.
-Nie.. zostawisz mnie samą, jak zawsze.
-Tym razem będzie inaczej.
-Za każdym razem to mówisz .. NIE idę z tobą.
-Jak ci się nie spodoba i nie będzie mnie przy tobie już nigdy cię nie poproszę.
-Zgoda.
-Komawo, komawo. Tylko ubierz sukienkę, a nie spodnie.. o tą którą kupiłaś. Wyglądasz w niej niesamowicie.
-Serio? Aż tak bardzo mnie nie lubisz?
-Co ty, ja cię uwielbiam.
-Aigoo.. jutro o?
-18 u mnie masz już być.
-Arraso, annyeong
-Annyeong.~ Odłożyłam słuchawkę.
Od kiedy jesteśmy pełnoletnie, korzystamy z życia, znaczy ona ~ Yuri ~ korzysta z życia, a ja.. wręcz przeciwnie. No, ale jej nie umiem odmówić, szczególnie jeżeli chodzi o imprezy i chłopaków. Ja raczej się do tego nie nadaję. Opadłam na łóżko. Co ja takiego zrobiłam, żeby musieć iść na tą głupią imprezę? A no tak.. przyjaźnię się z Yuri. Westchnęłam. Wzięłam książkę, która leżała na biurku i zaczęłam ją czytać. Niedługo potem zasnęłam.


***
Kolejny dzień zaczął się podobnie jak zawsze, obudził mnie budzik, wyłączyłam go i znowu się położyłam, zapadłam w sen, następnie jak torpeda wyskoczyłam z łóżka, po czym pobiegłam do łazienki. Umyłam zęby, załatwiłam potrzeby, nałożyłam makijaż – prawie niewidoczny; Spięłam włosy w kucyk; poszłam się ubrać, w to co zawsze, czyli czarne spodnie i biała koszula. Podreptałam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, której nie zdążyłam wypić. Wyszłam z mieszkania i wgramoliłam się do auta. Ale ja zawszę muszę coś zapomnieć, więc wróciłam się po dokument, na którym spędziłam cały wczorajszy dzień.
Praca, jak praca jest nudna, przymulająca i nie do wytrzymania, ale nie dla mnie. Jak zawsze byłam miło przyjęta i powitana krótkim „Cześć”. Usiadłam na swoim stanowisku i zaczęłam wypełniać stertę formularzy, którą dostałam w prezencie od mojego szefa. Czas zleciał szybko.
Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w domu. Było około 15:00.
Trzeba zacząć się przygotowywać. Zrobiłam sobie długą kąpiel. W ręczniku poszłam po sukienkę, którą mam przez przymus mojej jakże kochanej przyjaciółki. Była naprawdę ładna, krótka, o prostym kroju, rozkloszowana, w kolorze niebieskim; po prostu idealna, ale nie dla mnie; nie potrzebna mi jest, przynajmniej się na coś nada, ten jeden raz i z pewnością ostatni. Gdy włosy już w miarę wyschły, upięłam je w kok, w dość mało staranny sposób. Byłam mniej więcej gotowa. Zbliżała się 17:00. Czas naprawdę szybko leci. Zrobiłam make-up, następnie zrobiłam sobie herbatę. 17:30. Już trzeba wychodzić. Założyłam dość wysokie szpilki w kolorze nude i nałożyłam na ramiona cienką kurtkę. Byłam gotowa. Do domu Yuri nie było daleko, więc przeszłam się; po piętnastu minutach byłam przed drzwiami.
-Wejdź! ~ Krzyknęła kiedy zapukałam.
-Gotowa?
-No prawie! ~ usiadłam na sofie i czekałam.
-Cudnie wyglądasz ~ powiedziałam, gdy weszła do salonu. Była ubrana w krótką czarną sukienkę z czarnym paskiem, brązowe włosy miała lekko zakręcone, niebieskie oczy podkreślał pięknie zrobiony makijaż, nie dziwie się temu, zawsze kochała się malować. Założyła neonowe szpilki w kolorze różowym. Cała ona.
-Uważam, że wyglądasz lepiej ode mnie~ zrobiła smutną minkę, a po chwili się zaśmiała.
-Jasne..
-Tym razem mówię serio. ~ pocieszyły mnie te słowa. -To idziemy? ~ pokiwałam głową. Weszłyśmy do jej auta i pojechałyśmy.
Całą drogę mówiła mi o tym jakie tam są „ciacha” , i że powinnam jakiegoś sobie wybrać. Już sobie postanowiłam, że nie będę się zakochiwać, mam dość złamanego serca. Tak, jestem typem nieudacznika, ale nic na to nie poradzę.
-Słyszysz mnie? Aigoo.
-Co? A tak słyszę..
-Właśnie widzę.
-No dobra, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
-Jesteśmy już na miejscu..
-Aaa, no tak.. Przecież stoimy..~ Co raz częściej jestem nieobecna.
„Spełnione marzenia” - dziwna nazwa jak na klub, no ale trudno, co kto lubi. W środku było głośniej niż by się wydawało, ledwo słyszałam swoje myśli. Powędrowałam do baru w towarzystwie Yuri. Poprosiłam o colę, a ona o mojito. Nie wypiła łyka, a już jakiś facet wziął ją za rękę i pociągnął. Patrzyłam jak się oddala i w końcu jak tańczy. Czasem jej zazdroszczę tej otwartości dla innych, jednak takie siedzenie jak w tym momencie nie jest złe. Szczególnie kiedy mam szpilki. Wypiłam kolejny łyk coli. Zgubiłam z widoku przyjaciółkę, znowu mnie zostawiła.. odwróciłam się, odłożyłam gazowany napój i wzięłam osamotnione mojito Yuri. Nie ukrywając, miała rację, roiło się tu od przystojniaków, jednakże nie samych..
-Witam, zajęte? ~Spytał jakiś mężczyzna, który wyglądał na dość trzeźwego, ale to tylko pozory...
-Nie. ~ odpowiedziałam szybko.
-Czemu siedzisz tu sama?
-Przyjaciółka mnie zostawiła, jest gdzieś tam. ~ wskazałam palcem w grupę tańczących.
-Nie jesteś sama, też mi przyjaciel uciekł.
-Może wypadałoby się przedstawić.. jestem Kim Taehyung, a ty? ~Powiedział po chwili ciszy. Odwróciłam się do niego twarzą, chciałam wypowiedzieć swoje imię, jednak.. nie zdążyłam – zwymiotował na mnie. Cała sukienka w wymiocinach, twarz tak samo..
-Mianhae.. ~ powiedział, po czym znowu zostałam obrzygana. Wstałam. Gdy schodziłam z krzesła wbiłam szpilkę w stopę mężczyzny, nie przejęłam się tym. Poszłam w poszukiwaniu toalety, jakimś cudem znalazłam wejście. Zaczęłam wycierać ohydną breję z sukienki, niestety została wielka plama o smrodzie to ja już nie wspomnę. Westchnęłam. Wracam do domu, chcę być jak najszybciej w moim ukochanym mieszkanku. Wydostałam się z klubu i skierowałam się w stronę przystanku autobusowego. Gdy znalazłam ulicę, na którą chciałabym się dostać, usiadłam na ławce. Czemu ja mam takiego pecha? Przystojny facet! Na mój widok zwymiotował czy co? Po kilku minutach zauważyłam, że nie jestem sama. Ten mężczyzna.. jak mu to było? A.. Kim Taehyung tu idzie dość chwiejnym krokiem i utyka na prawą nogę...ups.. chyba mnie nie zauważył bo usiadł, a raczej padł nie na ławkę lecz..na ziemię. Trochę się przestraszyłam, wstałam i podeszłam. Lekko się pochyliłam, a ten czknął. Czyli jednak żyje, tylko jest nieprzytomny.. uff.
-Ej ..obudź się.. ~ musiałam coś zrobić, mimo to, że mnie obrzygał. Zaczął coś mamrotać. Potrząsnęłam nim. Gdy już tak leżał, zaczęłam mu się przyglądać. Na prawdę przystojny. Twarz taka.. proporcjonalna, nos idealny, usta.. różowe, wąskie, lekko spierzchnięte, a włosy gęste, ciemnobrązowe. Wciągniecie się w idealną twarz, poskutkowało nowym problemem – jego oczy nie były już zamknięte. Szybko się odsunęłam i znowu usiadłam na ławce jak by nigdy nic. Co ja właśnie zrobiłam?! Takie przypały to tylko u mnie.. Czuję ruch, czyżby siadał obok mnie? Niestety tak.
-Przepraszam, za tamto.. ~ już miałam mówić, że się nic nie stało, ale jakby było tego mało, scena
z klubu się powtórzyła.. Zostałam obrzygana trzykrotnie przez faceta, którego w ogóle nie znam.. Idę na piechotę, jestem już naprawdę wkurzona.. ruszyłam prosto przed siebie, pomijając świadomość, że odprowadza mnie wzrokiem...


***

Jakimś cudem dotarłam do domu. Zrzuciłam z siebie całe odzienie i weszłam pod prysznic. Myłam się długo. Cały czas czułam ten smród. Masakra. Już nigdy nie idę, na żadną imprezę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao i naleśniki. Już miałam gdzieś, że jest późno. Usiadłam na łóżku i jedząc, zaczęłam czytać książkę. Gdzieś na łóżku leżący telefon za wibrował.

*Yuri* ~ Co się stało? A.. zostawiłam Cię, mianhae. Poznałam super mega słodkiego chłopaka dla Ciebie!! Muszę Ci o nim opowiedzieć, tak jak o moim nowym.. koledze :D
*Ja* ~ Kpisz sobie? Ja tu załamanie przechodzę..
*Yuri* ~ Zaraz będę… potrzebujesz czegoś?
*Ja* ~ NIE.

Ja normalnie w nią nie wierzę. Nie ma nic lepszego do roboty tylko szukanie faceta dla siebie i.. dla mnie. Nie potrzebuję nikogo, tylko by mi przeszkadzał.. ledwo wytrzymuje z Yuri, no ale i tak ją uwielbiam, nic na to nie poradzę, w sumie to przyjaciółka. A co do miłości.. raczej w nią nie wierzę.. Czemu? Nigdy nie doświadczyłam tego uczucia i raczej nie doświadczę..
Ktoś zapukał – Yuri. Wstałam i otworzyłam. Jest niezwykle szczęśliwa, niż na co dzień. Rzeczywiście musiała poznać kogoś wyjątkowego..
-A co ty taka smętna..
-A jak myślisz?
-Dobra, opowiadaj. ~ weszłyśmy do salonu, ale za nim usiadłyśmy zrobiłam jej kakao, a swoje wzięłam z sypialni. Opowiedziałam jej o wydarzeniu z wymiotami i skaleczeniem chłopaka. Nie wspomniałam o jego imieniu, nie musiałam.
-Współczuję, ale nie obiecuję, że znów cię nie poproszę o wyjście do klubu.
-No ja nie mogę, znęcasz się nade mną.
-Nie prawda.. dobra, teraz moja kolej ~ poprawiła się na fotelu i uśmiechnęła się szeroko ~ zacznę może od mojego kolegi.. to był ten facet, który mnie pociągnął do tańca. Jest o starszy od nas, nie pamiętam ile; jest straaaasznie przystojny, kocha gotować, jest słodki i mówiąc szczerze, tańczenie nie jest jego najlepszą stroną. ~ skrzywiła się na chwilę. A następnie dopowiedziała z westchnieniem. - potrafi niesamowicie całować i to jest jego jeden z atutów.
-Ale.. to jest tylko twój kolega..?
-No tak, powiedział mi, że nie mógł się powstrzymać! Jakie to romantyczne. A teraz o twoim ideale.. to jego przyjaciel, nie pamiętam jak się nazywał. Z opowiadań Jina, tego mojego kolegi, wynika że jest podobny do ciebie, tylko trochę szalony.. A poza tym jest uroczy, zabawny, przystojny, wysoki, no po prostu idealny dla ciebie!
-Szalony? BARDZO podobny do mnie.. oczywiście..
-Aigoo, jak go poznasz to zobaczysz. Jesteście dla siebie stworzeni.
-Ta...wierze ci.. chociaż nieźle się zapowiada..
-To zapraszam cię w sobotę do mnie, poznasz ich. ~ jaka ona była podekscytowana
-Mogę pójść, skoro tak się cieszysz, nie będę ci tego psuć..
Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas dopóki nie wyszła. Było około trzeciej nad ranem. O Jezu nie wyśpię się. Od razu wleciałam do łóżka.


***

Jakimś cudem nie zaspałam i się nie spóźniłam. W pracy nie umiałam się skupić, byłam rozkojarzona na myśl o jutrze. Myślałam prawie cały czas jak mógłby wyglądać chłopak z opowiadań Yuri. Praca dłużyła się niesamowicie, po raz pierwszy chciałam jak najszybciej wrócić do domu, by się przygotować na jutro.
W końcu nadszedł czas wybawienia. Wróciłam do domu, pełna optymizmu. Zjadłam obiad i zaczęłam grzebać w szafie. Żadne ubrania nie spełniały moich oczekiwań.. Muszę wybrać się na zakupy. Wyszłam z domu i weszłam do auta. Jechałam około godziny. Wielkie centrum handlowe było pełne ludzi. Rzadko bywam w takich miejscach, na pewno nie z przyjemności. Wpadłam do pierwszego lepszego sklepu odzieżowego. Tym razem nie musiałam długo szukać. Czarne rurki były na wystawie. Od razu wzięłam się za przymierzanie. Były cudowne. Strasznie wygodne. Poszukałam jeszcze po sklepie bez żadnego skutku. Zapłaciłam za spodnie i wyszłam. Następny sklep do którego zmierzałam był po drugiej stronie centrum. Musiałam trochę poszukać za nim znalazłam idealną czarną kurtkę skórzaną, a także białą, trochę za dużą, lekko prześwitującą bluzkę. Teraz kolej na buty. Szukałam, szukałam i nic. Gdy straciłam nadzieję, chciałam już wracać. Jednak coś mnie powstrzymało, moją uwagę przykuła nowa wystawa, jakiegoś sklepu. Stały tam; cudowne, czarne workery na obcasie. Od razu zaczęłam iść w ich stronę, nawet zaczęłam lekko biec.
Nie dotarłam niestety cało. Jakiś facet wleciał na mnie i upadłam.
-Mogłeś bardziej uważać, co za baran… ~ powiedziałam już trochę ciszej.
-Mianhae.. ~ ten głos.. taki znajomy. Podał mi rękę. Chyba mam zwidy! ~ to ty…
-O boże.. ~ nie ukrywając niechęci, nie wspomogłam się jego ręką; wstałam własnymi siłami. Otrzepałam się i ruszyłam wkurzona w stronę butów. Dlaczego te świat jest taki mały?!~ Zepsuł mi cały humor. Przymierzyłam buty, potrzebowałam większego rozmiaru. Na szczęście był. Kupiłam je i wyszłam. Przynajmniej mam się w co jutro ubrać. Jest 19:00, kiedy to tak zleciało?
Ten facet.. zaczyna działać mi na nerwy, a mianowicie jak wyszłam ze sklepu patrzył wprost na mnie, ale na pewno ten wzrok nie był przyjazny. Widocznie oboje mamy do siebie nawzajem niechęć. Odpowiedziałam mu najbardziej srogim spojrzeniem na jaki było mnie stać. Nadal jest taki przystojny, niestety… widocznie nie ja jedna byłam na zakupach, ehh.. ale co mnie to obchodzi? Weszłam do auta i pojechałam jak najszybciej do domu.

*Ja*~ Na, którą mam przyjść jutro?
*Yuri*~ około 16.
*Ja* ~ Arasso.

Mam dużo czasu, nie muszę się spieszyć. Zamówiłam pizzę. Gdy dotarła wzięłam się za swoją pracę. Po skończeniu, włączyłam TV, leciała jakaś drama zostawiłam, jednak nie na długo.. wzięłam się za czytanie. Z godziny na godzinę robiłam się coraz bardziej zmęczona. W końcu odpłynęłam.


***

Ze snu wybudził mnie blask słońca. Mlasnęłam i spojrzałam na wyświetlacz w telefonie 11:32. Muszę wstać.. choć moje łóżko wygląda strasznie kusząco od razu poszłam pod prysznic. Gdy skończyłam poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Zrobiłam kimbap, był pyszny. Wracając do przygotowań zdecydowałam, że rozpuszczone włosy będą dobrym wyborem; zrobiłam makijaż, a w końcu się ubrałam. Zostały jeszcze dwie godziny. Chyba trochę się pospieszyłam. Pozostały czas spędziłam na kończeniu lektury.
Dziwnie się czułam będąc coraz bliżej domu Yuri. Będąc pod drzwiami wzięłam dużo powietrza i stopniowo go wypuszczałam. Zapukałam. Otworzyła mi przyjaciółka, wyglądała na.. podnieconą? Aż tak bardzo się cieszy, że mogę wreszcie kogoś mieć? Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do pomieszczenia. Skręciłam do salonu, stał tam Jin, przynajmniej mi się tak wydaje. Rzeczywiście nie najgorszy - uśmiech ładny, wysoki, szczupły. Jak dla niej może być.
-Annyeong ~ powiedziałam, odwrócił się do mnie.
-Annyeong ~ odpowiedział. - Jestem Jin, a ty pewnie tą sławną przyjaciółką Yuri? ~ Czyli dobrze myślałam.
-Tak. ~ zaśmiałam się. Dalej stojąc poczułam kogoś za sobą. Uśmiechnięta zaczęłam się odwracać. Przestałam się uśmiechać.
-Co ty tu robisz? ~ powiedziałam, prawie ze złością.
-To wy się już znacie? ~ spytała Yuri stojąca obok, tego… faceta.
-Tak, mieliśmy miłe spotkanie w klubie. ~ uśmiechnął się, odwzajemniłam sztuczny uśmiech.
-Możemy na słówko? ~ skierowałam pytanie do przyjaciółki. Uśmiechnęłam się do Jina, a do mężczyzny, którego znienawidziłam w praktycznie niecały dzień, posłałam srogie i pełne nienawiści spojrzenie. Poszłyśmy do kuchni.
-Czy cię do reszty powaliło?! ~ krzyknęłam jak najciszej potrafiłam. - Miał być to chłopak do mnie idealnie pasujący, a nie psujący mi samopoczucie i powodujący mdłości na sam jego widok. Ja wychodzę.
-Stój, wytrzymaj jeszcze godzinę, proszę.. dla mnie.. ~ no nie mogę normalnie wyjść, nie mam zamiaru tu być ani minuty dłużej.. aigoo.
-Ale on.. nie karz mi tu być proszę ~ powiedziałam błagającym głosem.
-Tylko godzinka, jebal.
-Godzinę i ani minuty więcej? Jakoś wytrzymam, ale jak on się do mnie zbliży, kopnę go.
-Ej, no nie tak brutalnie ~ uśmiechnęła się. - pomożesz?
-Jasne. ~ wzięłam talerz z łakociami, zaniosłam je do salonu. Yuri przyszła z kawą. Usiadłam jak najdalej.. zapomniałam jak się nazywa.. moja przyjaciółka usiadła na Jinie? Ciekawe. Co raz bardziej powątpiewam w to, że jest jej kolegą. A ona zna go tylko, nawet nie całe dwa dni!
-No więc.. od ilu lat się znacie? ~ spytała, zmywając złą atmosferę. Obydwoje po sobie spojrzeli.
-Z jakieś trzy, cztery lata? ~ Rozmowa zaczęła się rozwijać, przeważnie mówili Jin i Yuri, a Taehyung jak usłyszałam – i przypomniałam – wtrącał czasem coś swojego, co nie miało czasem, żadnego sensu. Ja w ogóle, jakoś było mi z tym dobrze, najgorzej było unikać i wytrzymać pożerający wzrok V – dziwny pseudonim jak na faceta. Rozmowa śmiesznym trafem spadła na zachowanie ludzi.
-Coraz więcej ludzi jest sztywnych. ~ Taehyung spojrzał na mnie i uśmiechnął się jak najwredniej potrafił. Przymrużyłam oczy, jak chce się tak bawić to proszę.
-Zauważyliście jak teraz jest dużo alkoholików? Wymiotują gdzie popadnie.. to takie ohydne.
-A może ci alkoholicy przeżywali rozstanie?
-Co do sztywnych, niektórzy są po prostu zapracowani…
-Niektórzy nawet nie przeproszą, za nadepnięcie.. co za arogancja..
-Arogancja? Śmieszne.. wiedziałeś, że co raz więcej ludzi nosi okulary? Komuś też by się przydały.
-A inni powinni patrzeć w około i nie patrzeć tylko przed siebie.
-Bezczelność. ~ Jin i Yuri, zdezorientowani patrzyli to na mnie, to na niego i słuchali naszej wymiany zdań. Moja przyjaciółka wstała i bez słowa zapytania, wyjęła z barku wino i kieliszki. Nalała każdemu, sięgnęłam aby się napić, niestety otarłam swoją dłonią o dłoń tego gamonia. Fuj. Wytarłam niewidzialne zarazki i napiłam się słodkiego napoju. Próbuję, nie myśleć o zdzieleniu go w tą piękną twarzyczkę.. patelnią.. wzdycham. Było by pięknie. Może kiedyś będę miała szczęście.
Następnym tematem do rozmowy były filmy. Każdy po kolei opowiadał film, który ostatnio oglądał, w końcu przyszła kolej na mnie..
-Ja.. nie oglądam .. filmów ~ Yuri mnie rozumiała, jednak reszta wręcz przeciwnie.
-Robisz coś w ogóle, oprócz pracowania? Strasznie nudne masz życie.. ~ normalnie zaraz nie wytrzymam. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam powietrze, muszę się uspokoić.
-Nie mam nudnego życia.. A wiesz co? Mam nudne życie, ale w przeciwieństwie, do niektórych nie śpię na przystanku. ~ uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam. Wiem o tym, że był pijany, ale jakoś mało się tym przejmuję. 1:1 dla mnie, cwelu. Chyba się trochę wkurzył, co mnie bardzo zadowoliło; próbowałam nie myśleć o tym jaki jest uroczy.
Yuri szybko zmieniła temat, widząc nasze miny, pewnie obawiała się zabójstwa w jej domu.
Minęło więcej niż godzina, a ja nadal tu siedzę. Zostaję jeszcze na piętnaście minut i wychodzę. W ostatniej naszej rozmowie bohaterem był.. Taehyung, a szczególnie jego rozterki miłosne i takie tam mało ciekawe rzeczy. Dowiedziałam się, że dziewczyna z nim zerwała bo stał się „nudny” i na jego oczach podeszła do jakiegoś faceta i go pocałowała. Smutne ..nie powiem; właśnie dlatego boję się zaufać jakiemukolwiek chłopakowi. Słuchałam jeszcze z kilka minut co ma do powiedzenia nasz „bohater”, ale zrobiło mi się sennie i chciałam już wracać. Wstałam.
-Ja może już pójdę.. ~ przytuliłam na pożegnanie Yuri, a także co mnie zdziwiło – Jina, popatrzałam na V widząc, że zamierzał wstać, potrząsnęłam lekko głową i się uśmiechnęłam.
-Nie tym razem.. kotku. ~ Puściłam mu oczko, chciało mi się śmiać gdy zobaczyłam jego zdezorientowaną twarz. Wyszłam wyprostowana z pokoju, widząc kątem oka przyjaciółkę powstrzymującą się od śmiechu prawie się zaśmiałam. Na szczęście wyszłam bez szwanku z domu. Co on ze mną robi.. kotku?! O Jezu co się ze mną dzieje, nigdy bym czegoś takiego nie wypowiedziała na głos.. pokręciłam głową , mam nadzieję, że mi się tylko tak wydaje i nie powiedziałam tego na głos. Chociaż.. co mu przyszło do głowy? Z tak bezczelnym zachowaniem bym go przytuliła, oczywiście.. Szybko wróciłam do domu. Padłam na łóżko i zasnęłam.


***

Zamierzam wziąć urlop i gdzieś wyjechać z Yuri. Może na tydzień? Zobaczymy. Muszę trochę odpocząć. Było by miło gdybyśmy w góry pojechały.. taak to dobry pomysł, do jakiegoś domku. Nadal leżę w łóżku i nie zamierzam wstać jeszcze przez jakiś czas. Około 17:00 przyjdzie moja przyjaciółka i obgadamy sprawę. Wcześniej nie może, bo umówiła się z Jinem.. porządny z niego chłopak, ona nie pożałuje spędzonych z nim chwil, jestem tego pewna.
Mam ochotę pobiegać. Nie wiem czemu, ale czuję, że powinnam. Po umyciu się, ubrałam czarne krótkie spodenki i wygrzebany ciemno szary podkoszulek. Włosy spięłam w wysoki kucyk. Założyłam buty sportowe, a także nałożyłam na uszy słuchawki. Najpierw zrobiłam krótką rozgrzewkę i wyszłam z domu.
Nie wiedziałam, że bieganie może sprawiać taką radość. Truchtem biegłam wprost do mojego ulubionego parku w mieście.
Po raz pierwszy uśmiechałam się na widok dzieci bawiących się w piaskownicy, ludzi równie wysilających się równie jak ja, pary staruszków przytulających się do siebie – mimo, że jestem zdania, które zaprzecza miłości, zawsze będę chciała z kimś spędzić resztę życia. Po raz pierwszy czas mijał wolno, jakby w spowolnionym tempie i cieszyło mnie to. Umiałam wyłapać najmniejsze szczegóły, a także wyłapać z tłumu faceta przez którego mam tylko pecha.. On mnie prześladuje czy ja mam zwidy, chyba, że to przypadek. No, ale nie mogę uwierzyć, że za każdym razem gdy gdzieś pójdę spotykam Jego. Chyba mnie zauważył.. super. Skręciłam w bardziej zagęszczoną roślinami drogę. Uwielbiam takie miejsca są ciche, pełne zieleni, mało osób tędy chodzi. Zawsze chodziłam tu na spacery, teraz będę tu biegać. Wydaje mi się czy ktoś za mną biegnie? Oglądnęłam się w tył, jednak szybko odwróciłam głowę . On ewidentnie mnie śledzi! Zaczęłam biec szybciej, nagle Taehyung był koło mnie, uśmiechnął się szyderczo i pobiegł dalej. Zawody? OK! Nie wie z kim zadziera! Zaczynam biec szybciej i szybciej, aż go doganiam, spojrzał w moją stronę, jego twarz była pełna determinacji i zmęczenia. A ja? Biegłam swobodnie, widać kto tu nie ma kondycji i chyba już wiem dlaczego. Zwolniłam, żeby dać temu matołowi fory. Najwidoczniej nie zna tego miejsca, bo skręcił w bardziej okrężną drogę, ja pobiegłam skrótami, które były tak naprawdę główną drogą. Zwolniłam, skupiłam się na otoczeniu, brnąc dalej do przodu, wciągałam świeże powietrze jak narkotyk; przyglądałam się jeziorze, które było zaledwie metr ode mnie; był w nim jakiś urok, który kazał na siebie patrzeć, a ja nie miałam nic przeciwko. Zbliżałam się do połączenia dwóch dróg. Przebiegłam ją i parłam dalej, aż w końcu zza rogu wyłonił się zasapany V, wyglądał jak zwycięzca jakiegoś maratonu, ale gdy mnie zobaczył jego buzia wyginała się ze złości i rozpaczy, że znowu musi przyśpieszyć. Zwolniłam, aby ponabijać się z tego dzieciaka, który chciał ze mną wygrać. Po pewnym czasie wyrównaliśmy tempo.
-Gdybyś tyle nie pił, nie miałbyś takich trudności! ~ Zaśmiałam się, tak aby usłyszał, ponieważ sapał jakby biegł już kilka godzin.
-Oszukiwałaś! ~ jego głos bardziej przypominał dziecięcy niż męski i ochrypły. Zaśmiałam się jeszcze bardziej. - To nie jest śmieszne! Oszukiwałaś!
-Ja? Oj głuptasie, pobiegłeś okrężną drogą, tak praktycznie to ty oszukiwałeś. Jakbyś chciał mi zaimponować, to ci się udało ~ powiedziałam powstrzymując śmiech, widząc zdumienie i niepewność na przystojnej facjacie tego chłopaka. - zaimponowałeś mi swoim idiotyzmem. ~ pokazałam mu język i znacznie go wyprzedziłam. Jego sapanie było coraz bliżej, ale ja przybliżyłam się do jeziora, aby dać mu pełen upust do wygranej. Jednak ten…. Ugh.. skorzystał z mojej nieostrożności i wepchnął do zimnej wody. On ma szczęście, że umiem pływać, gdyby nie to.. chociaż.. mogłabym poudawać. Minęło kilka milisekund a ja już wiedziałam jak mu się odgryźć zaczęłam uderzać o tafle wody i zanurzać się co chwilę. Chciało mi się śmiać gdy widziałam jego wystraszoną twarz. Cofnął się, a ja dałam nura głęboko, aby zaraz się wynurzyć i wyjść z wody. Będąc pod wodą usłyszałam stłumiony plusk, prawie, że wypuściłam powietrze chcąc się śmiać. Po chwili wyszłam już z wody. Wtedy to zaczęłam płakać ze śmiechu i tarzać po trawie. Ten niezdara szamotał się w wodzie jak opętany, widocznie tylko on z naszej dwójki nie był dobry w pływaniu. Wynurzył się z wody, pewnie z braku powietrza. Jego twarz z wystraszonej i bladej, zrobiła się w kolor buraka – był wściekły, natomiast ja wycierałam łzy z oczu.
-Szkoda, że się nie widziałeś.~ znowu wybuchłam niepohamowanym śmiechem.- normalnie jakby ktoś kota do wanny wrzucił.
-Bardzo śmieszne.. ~ zaczął wychodzić z wody, a ja nie czekając zaczęłam biec. Na wielkie szczęście tydzień temu kupiłam sobie odporne na wodę etui, więc telefon przeżył. Słuchawki trochę ucierpiały, ale było warto. Dawno się tak nie śmiałam. Wróciłam do domu i od razu poszłam wymyć się z potu i bakterii z jeziora. Myślałam, że jestem w gorszej kondycji, ale wszystko wskazuje, że nie. Oczywiście nie obędzie się od opowiedzenia wszystkiego mojej ukochanej przyjaciółce. Uśmiechnęłam się, przewidując jaka będzie jej reakcja.
Za nim przyszła posprzątałam całe mieszkanie i upiekłam babeczki. Byłam zadowolona z początku tego dnia, pomijając zetknięcia z wodą. Miałam dobry humor i nie zamierzałam go tracić. Gdy ostatnia blacha wyszła z piekarnika, Yuri zapukała do drzwi.
-Otwarte! ~ chciałam poozdabiać babeczki, więc otworzyłam drzwi wcześniej, aby swobodnie weszła do środka.
-A co tu tak pachnie? Czyżbyś coś piekła?
-Zgadłaś! ~ Uśmiechnęłam się szerzej niż wcześniej.
-Jakaś szczęśliwa dziś jesteś.
-Nie cieszysz się?
-Oczywiście się cieszę, ale.. z jakiego powodu? Tylko nie mów, że go… no..
-Coś ty.. innym razem się to zrobi, ale rzeczywiście z nim związane. ~ Czułam, że moje policzki się rozerwą przez to szczęście. Podałam jej ozdobioną babeczkę. Zaczęłam jej opowiadać dzisiejszy poranek, bardzo dokładnie. Dobrze przewidywałam, że będzie płakać ze śmiechu.
-Szkoda, że mnie przy tym nie było. ~ próbowała przezwyciężyć kąciki ust i zrobić smutną minkę. Przegrywała.
-Jak zamierzamy spędzić wolny tydzień? ~ spytała po chwili, wykradając łapczywie następną babeczkę.
-Jedziemy w góry! Co ty na to?
-Super! W domku będziemy mieszkać!
-Też o tym myślałam. ~ zaczęłyśmy rozmawiać o szczegółach, czyli o tym jakie ubrania
weźmiemy oraz co będziemy tam robić.
-Może pooglądamy ciekawe domki?
-Jasne. ~ otworzyłam laptopa i od razu zaczęłyśmy poszukiwania. Gdy pokazałam jej dwuosobowy domek, który mi się bardzo spodobał, ona skrzywiła głowę.
-Chcesz kawę? ~ pokiwała głową. - to ty szukaj, ja zrobię nam obydwu.
Czemu się skrzywiła? Był to przecież idealny domek dla nas dwóch! Nie rozumiem. Zrobiłam nam kawy i zaczęłam ostrożnie nieść je w stronę salonu. Po położeniu ich na blacie zobaczyłam, że przygląda się domku z trzema pokojami.
-Trzy?
-Bo wiesz.. chciałam zabrać Jina. Bo mu już opowiedziałam i spytał mnie czy może. A ja, mu.. nie umiem odmawiać! Coś mi nie pozwala! Może pojechać? ~ westchnęłam, ale jeszcze jedno mnie niepokoiło.. dlaczego jest jeden dwuosobowy i dwa oddzielne?
-Chcesz spać z nim w jednym pokoju? I dlaczego DWA osobne?! ~ uśmiechnęła się niby niewinnie, a jednak złośliwie. O nie, nie, nie!
-NIE, nie możesz mi tego zrobić! Ja tego nie wytrzymam! Albo on albo ja!
-Wybieram was obu. ~ wyszczerzyła ząbki w uśmiechu.
-Ja nie jadę! Nie zmusisz mnie! Nie tym razem!
Zgodziłam się… jestem zbyt uległa. On już o tym wie! Zaraz depresji dostanę! Przecież my się nienawidzimy! Dlaczego on nie miał nic przeciwko?! To będzie najgorszy tydzień w moim życiu!


***

Dzień wyjazdu. W dwa dni zupełnie straciłam zapał. Nigdzie nie wychodziłam przez ten czas. Mimo, że jestem spakowana i gotowa, w każdej chwili mogę się szybko rozpakować. Ale obiecałam Yuri, że pojadę i że będę „grzeczna”. O dziesiątej ma po mnie przyjechać Jin z moją przyjaciółką.. i V. Wstałam z łóżka, przyglądnęłam się mu, jakbym miała już nigdy go nie zobaczyć ani nie położyć się na nim. Wykąpałam się oraz umyłam włosy. Jeszcze z mokrymi włosami zjadłam śniadanie, a także ubrałam się w luźne szare dresy oraz biały podkoszulek, a na to czarną bluzę. Usłyszałam klakson samochodu. Już są. Wzięłam średnią walizkę oraz torbę. Założyłam buty sportowe. Jin od razu wyszedł i pomógł mi schować do bagażnika moje rzeczy. Prawdziwy dżentelmen, a nie jak ten Taehyung, siedzi i patrzy na mnie, jakby po raz pierwszy widział dziewczynę w dresie i lekko mokrych włosów.. Niestety musiałam siedzieć obok niego. Założyłam słuchawki, zapięłam pasy. Samochód ruszył. Oparłam się o okno i obserwowałam otoczenie. Ten idiota chyba nie wie jak się zapina pasy, co powoduje przesuwanie się do mnie na ostrych zakrętach, a ja nie robiłam nic innego tylko go odpychałam. Powodował u mnie szybkie napływy ciepła, albo raczej wymiotów.
Jazda trwała około trzy godziny. Góry były dobrym wyborem. Widok był magiczny. Gdy dojechaliśmy, właściciel domków, zaprowadził nas do naszego tymczasowego mieszkania. Był to ostatni domek, który miał niesamowity krajobraz.
- Zaklepuję górę. ~ krzyknęłam i wbiegłam do domu, a reszta podreptała za mną. Zobaczyłam pokój który będą dzielić Jin i Yuri. Weszłam na górę i co zastałam? Jeden pokój. DWUOSOBOWY?! Cała radość wywołana przez cudowny widok wyparowała. Zeszłam na dół.
-Czy ktoś może mi łaskawie powiedzieć dlaczego na górze jest tylko jeden pokój?! I to dwuosobowy?!
-Że co?! ~ Krzyknął tak samo zezłoszczony Taehyung.
-Ale, przecież… ~ przerwała gospodarzowi moja przyjaciółka.
-To pewnie pomyłka. ~ spojrzała na niego, a on jakby oniemiały pokiwał głową, coś mi tu nie gra.
-A można wymienić domek? ~ Yuri pokiwała sprzecznie głową w stronę właściciela, który powtórzył czynność.
-Nie, wszystkie są zajęte.
- To ja wracam do domu! ~ krzyknęłam, ale przyjaciółka zatrzymała mnie gdy wychodziłam z domu.
-Obiecałaś mi! ~ syknęła.
-No ale..~ zatkała mi buzię.
-Nie ma „ale” zostajesz i kropka. Coś wymyślisz. ~ wzięłam głęboki oddech, który po chwili wypuściłam.
-Dobra.. ~ wzięłam walizki i poszłam na górę. Pokój był ładny. Najgorsze było to, że było jedno wielkie łóżko i jedna łazienka. Ja tu nie wytrzymam. Otworzyłam walizkę i zaczęłam się wypakowywać. Po chwili wszedł V, nie widziałam u niego niechęci, raczej coś innego, tylko co? Zaczął robić to samo. Na szczęście były dwie szafki. Więc raczej nie będzie musiał się stykać z moją bielizną, a ja z jego. Nie miałam wiele rzeczy, więc skończyłam szybko. Weszłam na balkon. Oddychanie tym świeżym powietrzem i delektowanie się pięknym widokiem, będzie mi towarzyszyć w tych trudnych chwilach - przeżycia ze znienawidzoną osobą w jednym pokoju. Zachciało mi się biegać. Jednak musiałam poczekać, aż Jin zrobi obiad. Więc, aby zabić czas wyjęłam z szafki książkę. Usiadłam na niezwykle miękkim łóżku i wciągnęłam się w przygodową powieść. Kątem oka widziałam, że Taehyung mi się przygląda, spojrzałam na niego, a ten odwrócił głowę w stronę swojego laptopa.
-Co się gapisz? ~spytał zaczepnie.
-Ciebie mogłabym spytać o to samo.. ~ wróciłam do czytania. Włączył muzykę.
-Proszę cię uprzejmie, abyś wyłączył tę muzykę i dał mi się skupić na czytaniu. ~ Jednak ten zamiast spełnić moją prośbę, pogłośnił. Rzuciłam w niego najbliższą rzeczą, którą miałam pod ręką czyli poduszką. Wstałam, weszłam na balkon i założyłam słuchawki.
-Obiad! ~ poczułam się jak w domu, gdy miałam kilkanaście lat. Piękne czasy. Zeszłam na dół.
-Jin ale to dobre! ~ nic więcej nie mogłam powiedzieć.
-Dziękuję. Gdyby nie Yuri i jej pomysłowość, nie było by tak dobre jak jest. ~ pocałował ją w usta. Prawdziwa miłość. Śmieszne, znają się zaledwie pięć dni i już są nierozłączni.
Po zjedzeniu, wróciłam do pokoju i przebrałam się w strój sportowy.
-Wychodzę pozwiedzać okolicę. SAMA. ~ Nie potrzebowałam niczyjego towarzystwa. Spotykając po drodze właściciela domków spytałam czy jest tu ciekawy szlak, na którym mogłabym spokojnie biegać i podziwiać okolicę. Na szczęście jest. Wskazał mi drogę i kolor szlaku – zielony. Przed wejściem zrobiłam krótką rozgrzewkę.
Biegłam i biegłam, śmieszne, że nie zauważyłam z jaką prędkością. Zatrzymałam się dopiero przy źródełku, aby odpocząć. Teraz czułam wyczerpanie i determinację. Zachciało mi się pływać. Nie chciałam wracać znowu z mokrymi ubraniami, zdjęłam odzież, zostając w samej bieliźnie. Woda była letnia - idealna. Kilkanaście minut w wodzie spowodowało regenerację sił. Wyszłam z wody, założyłam ubranie, co było głupim pomysłem. Nie przejęłam się tym, pobiegłam dalej.
Po dwóch godzinach miałam dość. Zaczęłam truchtem wracać do domku. Zauważyłam, że jakiś facet jest koło źródełka – V. Był bez koszulki, odwrócił się w moją stronę. Jego.. mięśnie…kolejny napływ ciepła. Potrzęsłam głową. To tylko Taehyung, nienawidzisz go przecież, opamiętaj się! Słowa mówiące w mojej głowie, były oddalone. Czas jakby zwolnił. A ja co raz bardziej miałam ochotę go uderzyć, za to że mnie rozprasza. Minęłam to miejsce, udało mi się utrzymać kamienną twarz..przynajmniej. Dotarłam o 19:00. Długo mnie nie było. Weszłam do wanny i zrobiłam sobie ciepłą kąpiel. Zaczęłam się przygotowywać do spania, żeby nie wyjść na egoistkę, zrobiłam dość wygodne posłanie dla V.. na podłodze. To i tak już dużo z mojej strony.
Nie umiałam zasnąć. Irytowała mnie świadomość, że nie jest to tylko mój pokój. Usłyszałam otwieranie drzwi. Wrócił. Zamknęłam oczy, aby udawać, że już śpię. Przytuliłam się do kołdry by wyglądać wiarygodnie. Chcę mieć pewność, że nie będzie mi chciał wejść do łóżka, albo mnie z niego zrzucić. No chyba, że jest ostatnim debilem i to zrobi.
-Super. ~ powiedział, szepcąc. Już więcej nic nie powiedział. Poszedł do łazienki aby się przebrać. Nie potrwało to długo, byłam zmuszona ponownie zamknąć oczy. Wyłączył światło, umożliwiło mi to na lekkie otwarcie oczu. Podszedł do mnie i.. poprawił mi kołdrę? Ten facet mnie zadziwia.
-Dobranoc. ~powiedział, jakby do siebie, a jednak skierował to słowo do mnie. Ten jakże miły uczynek, sprawił, że zasnęłam.


***

Obudziły mnie promienie słoneczne. Leniwie usiadłam i przetarłam oczy. Zapomniałam. Nie jestem sama. Jeszcze spał. Poszłam do łazienki. Zapomniałam wziąć sobie nowe ubranie.. w samej bieliźnie wyszłam do szafy. Wyjęłam krótkie spodenki i cienką czarną bluzkę z rękawami. Śmignęłam do łazienki i ubrałam się na spokojnie. Wstałam dość wcześnie, widząc dopiero wschodzące słońce. Nie wytrzymałam i weszłam na balkon. Czułam chłodny wietrzyk i słodki zapach rosy. Widok był jeszcze piękniejszy niż wczoraj. Śmieszne.. nie jest tu tak źle. Nawet, on nie był w stanie mi tego zepsuć. Zeszłam na dół. Zajrzałam do pokoju Yuri i Jina. Przytuleni do siebie, ona wtulona w jego klatkę piersiową, on mający głowę nad jej. Piękny widok. Chcę być druhną na ich ślubie – głupi, ale pewny pomysł. Zaśmiałam się cicho. W kuchni zagotowałam wodę. Usiadłam na krześle i zjadłam jedno ciastko leżące na stole. Zrobiłam sobie kawę. Po jakimś czasie na dół zszedł śpiący jeszcze Taehyung, powtórzył się nagły przypływ ciepła. Nie znoszę tego. Jego włosy były rozczochrane, jego piżama… była to słynna uniwersalna piżamka (Kigurumi/ Onesie)
w kształcie pikachu. Zaśmiałam się. To jest takie urocze. Nadal go nienawidzę, uśmiechnęłam się.
-Kawy?
-Jak możesz.. ~ wzięłam kubek z szafki i nalałam do niego kawy. Napił się.
-smaczna. ~ powiedział, po czym znów popił. Jak miło, że mu smakuje…

Byliśmy dziś na długim spacerze, który był bardzo męczący. Ja raczej, chyba najmniej byłam wyczerpana. V, był cały spocony i dyszał, tak jak cztery dni temu, może trochę bardziej, natomiast Jin, który był tylko trochę zmęczony, w domu był padnięty, z tego powodu, że niósł Yuri na plecach.
Dzisiaj najbardziej zdumiewającym momentem było, jak wracaliśmy. Gdy był dość wysoki
schodek Taehyung uprzejmie podał mi rękę i bezpiecznie zeszłam. Tak.. zdecydowanie było to dziwne, jednak z drugiej strony bardzo miłe.
W domu byliśmy około 18:00. Jin zaproponował oglądanie filmu – co mnie zdziwiło, ponieważ myślałam, że od razu pójdzie spać. Nikt nie miał nic przeciwko. Yuri wraz z ukochanym robili przekąski.
Obserwowałam ich z zainteresowaniem, był to jakby film, na żywo.
Ciepło mi na sercu widząc moją przyjaciółkę, tak szczęśliwą.
Zachowują się jakby byli sami, nie ukrywali emocji. Nie wstydzili się tego.
Film był prawdę mówiąc ciekawy, ale i także za bardzo przesycony romantyzmem. Nie wytrwałam do końca. Wróciłam do pokoju. Wyszłam na balkon, oglądałam piękny zachód słońca, a raczej oglądaliśmy – Taehyung poszedł za mną. Gdyby nie zwymiotował na mnie i nie wpadł we mnie może nasza znajomość, była lepsza? Możliwe, że w ogóle byśmy się nie poznali. Czy ja wiem.. byłabym szczęśliwsza? Dzięki niemu – z moją pomocą – śmiałam się jak nigdy wcześniej.
Po zniknięciu słońca, weszłam do łazienki, aby przygotować się do spania. Teraz kolej była na V. Zdecydowałam, że teraz ja będę spać na podłodze. Zasłużył sobie tę wygodę. Położyłam się już.
Śniłam o nim. Może o jego dobroci? Tylko tyle pamiętam :
-Czemu na podłodze? ~ powiedział normalnym głosem. Podniósł mnie i położył na łóżku. Następnie ułożył się koło mnie. ~ Dobranoc.



***

Poczułam ruch obok siebie.. Jestem przecież na podłodze.. czemu mi tak miękko? Otworzyłam oczy. Co jest? Nie jestem na podłodze? Odwróciłam głowę w bok, aby wiedzieć co dotyka mojej talii. TAEHYUNG?! O BOŻE… to nie był sen! Ja nie wierzę! Lekko odsunęłam jego rękę i jak najszybciej wyszłam z łóżka. Policzki mnie paliły. Nie wiem z czego bardziej.. ze wstydu czy z miłego zaskoczenia? Musiałam ochłonąć. Wzięłam prysznic. W samym szlafroku umyłam zęby. Nagle do łazienki wszedł V. Pisnęłam. Jego policzki zrobiły się czerwone. Jego wzrok uciekł z mojego nagiego ciała okrytego cienkim szlafrokiem. Po kilku sekundach wyszedł. Zszokowana dalej stałam.
-Co się stało?! ~ krzyknął Jin.
-Nic! ~ odparłam po kilku sekundach zastanowienia. A myślałam, że go polubię..no ale nie będę robić jakiejś wielkiej katastrofy, miałam szlafrok.. a poza tym raczej nic nie wiedział.. Ubrałam się i nie patrząc na Taehyunga wyszłam z pokoju.
-Na pewno nic ci nie jest? ~ spytała Yuri przytulona do Jina, który robił śniadanie.
-Nie.. zauważyłam pająka… ale V go zabił.
-Ale przecież ty.. ~ nie dokończyła. Puściła swojego kochanego i podeszła do mnie. Pociągnęła mnie do swojego pokoju.
-Ty się przecież pająków nie boisz! Co się stało?
-Bo.. Taehyung wszedł mi do łazienki. To było tak odruchowo! Ale byłam w szlafroku, raczej nic nie widział, wszystko było zasłonięte.. chyba. ~właśnie teraz sobie to uświadomiłam. O nie… dolna część była zakryta, ale czy górna?! Boże.. zabij mnie ktoś.. Podniosłam wzrok na Yuri. Ona się śmiała!
-Cię to śmieszy?! Ja go prawie że nienawidzę!
-A był czerwony?~ Zaśmiała się.
-No.. tak i uciekał wzrokiem..
-Speszył się. Zapomniałam ci powiedzieć, że on jest trochę nieśmiały..~ chciała być trochę poważna, ponownie przegrała. On nas podsłuchiwał, widziałam jego czuprynę.
-Taki trochę nieśmiały, ale wejść do łazienki bez zapukania potrafi. Ale.. ~ uśmiechnęłam się.
-Co „ale”?
-Był bardzo miły w stosunku do mnie, a mianowicie była moja kolej spania na podłodze,  on podniósł mnie i.. położył się obok.. Obudziłam się z jego ręką na mojej talii..
-Ktoś tu się czerwieni! ~ uderzyłam ją lekko. Nadal stał za drzwiami.
-Nie prawda..
-Może zmienię temat.. Chcę być twoją druhną! ~ czupryna zniknęła.
-Druhną? Kobieto! Znamy się zaledwie tydzień! ~ następna kępka włosów. Z pewnością to był Jin.
Zaśmiałam się w duchu.
-Nie mówiłam, że od razu. Chcę cię zapewnić, że Jin, jest twoją drugą połówką!
-Tak sądzisz? Miło mi.
-Oczywiście!
-Powiem ci szczerze, że kocham go bardziej niż swojego brata! ~ zaśmiałam się, jej brat, był kimś dla niej bardzo ważnym. Niestety zginął jako bohater, ratując małą dziewczynkę. Długo się rehabilitowała, ja również. Zakochałam się w nim, ale wolę nie wspominać, bo się rozpłaczę.
-Żartujesz chyba?! Ja go nadal kocham tak samo.. ~ posmutniałam, ona pomimo że była bardziej dotknięta na ten temat, przytuliła mnie do siebie. Dwie główki wyłoniły się lekko zza drzwi. Przez to się cicho zaśmiałam. Popatrzała na mnie pytająco. Pokazałam jej ruchem głowy w stronę podsłuchujących. Uśmiechnęła się szeroko.
-V będziesz kochać bardziej!
-No ja nie wiem.. ~ powiedziałam z uśmiechem, udając smutny głos - on mnie nie lubi!
-A jak mowa o chłopakach.. ciekawe czy już jest gotowe śniadanie ~ wstałyśmy. Było słychać stłumione uderzenie o podłogę i jęknięcie dwóch różnych głosów. Zaśmiałyśmy się. Wyszłyśmy z pokoju.
-A co wy robicie?
-My? Myjemy podłogę.
-leżąc?
-Ta...ak. Nie wiedziałaś, że to jest najlepszy sposób na czyste kafelki, kochanie? ~ powiedział Jin, jakby to było coś normalnego.
-Rękoma? ~ ledwo powstrzymywałyśmy się od wybuchu tlącego się uporczywie śmiechu.
-A co nie można?! ~ spytał załamany V. Nie wytrzymałyśmy. Śmiech był silniejszy od naszej woli. Chłopcy wstali naburmuszeni.
Po zjedzeniu wyszliśmy na basen. Spędziliśmy na nim cały dzień. Zabawa była świetna. Najbardziej przeszkadzał mi wzrok Taehyunga na moim ciele, a także jego ostrożność
-Posmaruj się, bo się spalisz.
-Już to zrobiłam!
-Aigoo ~ podszedł do mnie, dał sobie sporą część kremu na ręce i wysmarował mi całe plecy, a także nogi. Co było dla mnie dość krępujące, ponieważ smarował mi część tyłka, która była odsłonięta. Jednak nie czułam obrzydzenia, tylko i wyłącznie przyjemność. Był delikatny, jego gładkie ręce powodowały u mnie ciarki i przeloty podniecenia. Dziwne. Czasem trochę za dużo myślę..

Sytuacja się powtórzyła. Położyłam się na łóżku, a on obok mnie, jakby było to coś zupełnie normalnego i codziennego. Nie odezwałam się. Zasnął szybciej niż się spodziewałam. Jego ręka znowu mnie objęła, tym razem szczelniej, jakby bała się, że ucieknę. Było mi.. miło? Chyba tak. Jeszcze nigdy nie miałam tego uczucia tak silnego. Po raz pierwszy, a raczej drugi raz w życiu chłopak przytula mnie z taką czułością i dbałością.



***

Tym razem obudziłam się sama w łóżku. Jednak nie na długo. Uroczy V znowu padł na łóżko po powrocie z łazienki. Przyciągnął się, aby jego głowa była na poduszce. Miałam zamknięte oczy, które nie musiały być otwarte. Czułam jego oddech na całej twarzy. Opuszki palców pogładziły moje lekko różowe policzki. Odgarnął kosmyki opadające mi na twarz. Uśmiechnęłam się lekko. Jego palce powędrowały do moich ust i przejechał po nich. Ciarki po moim ciele przelatywały, tak samo jak napływy gorąca. Musiałam lekko uwiarygodnić, mu że śpię, dlatego odwróciłam się do niego i przytuliłam jak najmocniej. Usłyszałam otwierane drzwi. Taehyung lekko drgnął.
-O Przepraszam. ~ wyszeptała osoba i zamknęła cicho drzwi.
Położył głowę na mojej. Co ja tak właściwe robię? Przytulam się do osoby, której według siebie „nienawidzę”.
Nie śpieszyło mi się aby udać, że się budzę. Było mi tak wygodnie..
-Wychodzimy! Serio? Ups. ~ To była Yuri, niczego nieświadoma, Jin pewnie jej powiedział, że ja śpię i jestem przytulona do V. Będzie mi to wypominać do końca życia!
Zasnęłam? Zasnęłam. Widocznie było mi zbyt wygodnie. Tyle, że obudziłam się bez jego ciepła.
Wyszłam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Umyłam się. Nie chciało mi się ubrać nic innego jak dużą bluzkę. Trochę za duża, ale nie jestem zbyt przytomna, więc nie sprawdzam; i króciutkie spodenki będące pod wielką koszulką. Zeszłam na dół. Zauważyłam, Taehyunga czytającego moją książkę? I popijającego kawę.
-Gdzie Yuri i Jin?
-Chcieli spędzić sami dzień ~ Uniósł oczy znad książki. - Czy to moja bluzka? ~ co?! Spojrzałam w dół. Rzeczywiście.. jego.
-Oj przepraszam, nie wiedziałam.. ~ zaczęłam kierować się do góry.
-Stój. ~ odwróciłam się. - Ładnie w niej wyglądasz, zostaw ją.
-Dziękuję. ~ uśmiechnęłam się.
-Kawy?
-Chętnie. ~ nalał mi, wstał i zaczął coś robić, a ja popijałam kawę.
-Podoba ci się? ~ spojrzał na mnie. - Ta.. książka…
-Tak. Nawet bardzo. Jesteś głodna? Prawda? ~pokiwałam głową. Podał mi kanapki. Teraz zrozumiałam dawno przeczytany cytat „ Kanapki lepiej smakują zrobione przez kogoś”. W zupełności się z nim zgadzam. - smaczne?
-Bardzo! ~ Nie umiałam robić aegyo, ale teraz nie mogę zaprzeczyć. Zarumienił się. - Pobiegamy?
-Jasne! Tylko zjedz. ~ spełniłam jego prośbę. Wyszliśmy. Biegliśmy w ciszy.
Po bieganiu poszliśmy na miasto. Było to jako takie centrum handlowe do którego weszliśmy.
-Czemu idziemy na wprost sklepu damskiego?
-Bo to jest nasz cel. ~ nie powiedział nic więcej.
-Poczekaj tu. ~ powiedział, po czym podszedł do ekspedientki i zaczął do niej mówić, wskazał palcem w moją stronę. Kobieta się uśmiechnęła do mnie i pokiwała głową. Ona poszła w głąb sklepu, a on wrócił.
-Co ty kombinujesz?
-Ja? Nic. ~ uśmiechnął się. Załapał mnie za rękę i pociągnął w stronę, gdzie poszła sprzedawczyni. Wręczyła mi sukienkę. Spojrzałam pytająco na V.
-Po co mi ona?
-Przymierz, a nie gadaj. ~ poszłam do przymierzalni.
Nie pasowała do mnie ta sukienka.. Wyszłam aby się pokazać. V przechylił głowę i spojrzał na kobietę , ona pokiwała głową. Wręczyła mi jeszcze trzy inne. Także nie pasowały. Chciałam się ubrać, ale Taehyung podał mi ostatnią. Szczerze powiedziawszy mi się podobała. Odsunęłam
kotarę. On oniemiały uśmiechnął się szeroko, a ona pokiwała głową.
-Bierzemy tę ~powiedział stanowczo.
-Ale ona jest droga. A w ogóle po co?
-Nie jest droga.. pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy? Zniszczyłem tą sukienkę. Chcę ci kupić nową.
-Ona jest dro… ~ zatkał mi buzię. Czy wszyscy muszą to robić?!
-Bierzemy ją ~ Powtórzył. Wziął moją rękę i pociągnął w stronę kasy. Zapłacił.
-Nie wiem jak mam ci dziękować…
-Nie musisz.
Poszliśmy jeszcze na sushi, a także spacerowaliśmy. Około 16:00 byliśmy już w domu. Mogę ten dzień uznać jako jeden z najlepszych.
Żeby zakończyć ten cudny dzień zdecydowaliśmy się na film – science fiction. Oglądaliśmy do końca. On włączył jakiś serial, a ja się położyłam… na jego udach i zasnęłam.

***

Dziwię się, że udało mu się zanieść mnie do pokoju. Nawet nie wiem jak to zrobił. Zrobiło się dla mnie normalne, że jestem do niego przytulona. I tak właśnie się obudziłam. Nie przeszkadzając śpiącemu, wstałam. Ubrałam się w nową JEGO bluzkę, polubiłam je nosić. Jego zapach.. czułam się wtedy tak bezpiecznie. Zeszłam na dół. Tam już siedzieli Jin i Yuri.
-Jak minął dzień?
-Cudownie! Byliśmy w kinie! I w wesołym miasteczku! A wam? ~ podniosła znacząco brwi.
-Też było niesamowicie. ~ uśmiechnęłam się. - Tylko nie to co myślisz..
-Coś, ty! Mi to nawet do głowy nie przyszło! ~ nie wierzę jej.

Dzień minął luźno, byliśmy cały czas w domu. Po raz pierwszy bez problemu zgodziłam się na wspólne pójście do klubu. Ubrałam cudną sukienkę podarowaną przez Taehyunga, zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle, włosy zakręciłam. Gdy zeszłam na dole, zastałam czekających na mnie przyjaciół. Tak. Teraz mogę ich tak nazwać.
-Pięknie wyglądasz. ~ powiedział V.
-Dziękuję. ~ Jin zagwizdał, a Yuri go szturchnęła. Coś jej szepnął, a ona się zaśmiała.
-To idziemy? ~ spytała.
-Jasne.
Było równie głośno, jak wtedy gdy poznałam Tae. Raczej wolę to zdrobnienie niż V lub Taehyung. Tae jest idealne.
Przyzwyczajona poszłam do barku. Usiadłam. Jin, rzeczywiście nie ma talentu tancerza, ale trzeba przyznać, że sobie radzi. Tae siedział obok mnie, zamówił sobie jakiś alkohol i wypił go duszkiem. Jakaś dziewczyna wzięła jego rękę, a on poszedł za nią, nawet się nie odwracając. Ale mnie nie mógł poprosić do tańca. Poczułam zazdrość? Tak, zazdrość; silną i nie do wytrzymania. Poprosiłam o jakiś mocny alkohol, wypiłam go ze skrzywieniem, podeszłam do jakiegoś faceta i zrobiłam tak samo, jak ta lafirynda od V. Facet był przystojny, umięśniony, ale mnie onieśmielał. Zignorowałam to uczucie i zaczęłam tańczyć jak najlepiej potrafiłam. W trafiłam na wzrok Tae, facet na jego oczach, złapał mnie za tyłek. Czego ja nie robię, żeby zwrócić, na siebie jego uwagę.. Czy ja tak właśnie pomyślałam?! Właśnie teraz sama sobie zaprzeczam. Czyżbym widziała w jego oczach złość? Tańczyłam dość, seksownie, jakby można było to tak ująć, więc czułam się, jak.. ostatnia zdzira. Gdy druga ręka faceta powędrowała na mój tyłek, Taehyung podszedł do niego i uderzył go w twarz. Zasłoniłam rękę buzią. On tez dostał, o wiele mocniej. Jakiś facet do nich doszedł i ich rozdzielił. Tae spojrzał na mnie, popatrzałam na niego smutno i skierowałam się w stronę wyjścia. On za mną. Odpychałam jego ręce, zaczęłam biec.
Gdy myślałam, że go zgubiłam, przybił mnie do bloku i pocałował. Złapałam jego głowę. On mnie wziął na ręce dalej całując. Cała zazdrość wyparowała.  Czułam się jak w niebie. Jego rozgrzane usta, były lepsze niż mogłabym sobie to wyobrazić. Jego pocałunek, stał się bardziej namiętny. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam powietrza. Po chwili poczułam, jak jego czoło styka się z moim. Przy nim zawszę będę bezpieczna.
-Mówiłem ci, że wyglądasz pięknie?
-Tak. ~ uśmiechnęłam się
-To powiem ci to jeszcze raz. Wyglądasz pięknie.
-Dziękuję. ~ pocałowałam go.
-Nie wiesz jak długo chciałem cię pocałować.



***

Ostatni dzień. Bardzo się myliłam. Ten niecały tydzień, był najlepszym dowodem na to, że mogę być szczęśliwa i zakochana. Dobrze mówię, zakochana. Teraz uważam, że gdyby on na mnie nie zwymiotował, ja nie byłabym teraz najszczęśliwsza na świecie i nie poznałabym tak świetnego człowieka jak  mój Tae
Ten dzień, był spokojny. Przegadałam go z Yuri, a chłopcy robili „męskie” zajęcia – czyli obiad. Gdy Tae był zajęty siekaniem warzyw, a ja przytuliłam go od tyłu. Zawsze chciałam to zrobić, a on jest właściwą osobą.
Mieliśmy wyjechać dopiero jutro rano, więc nie śpieszyliśmy się za bardzo. Zdecydowaliśmy zjeść na zewnątrz. Po skończeniu, zadziwiająco dobrego posiłku. Ja i Yuri poszłyśmy przygotować babeczki. Przyniosłyśmy je wraz z piwem. Ja siedziałam na V, a Yuri na Jinie. Chcę, żeby było tak zawsze. Dręczyło mnie jedno pytanie..
-Yuri..?
-Hmm?
-To twoja sprawka, że są dwa dwuosobowe pokoje? ~ uśmiechnęła się, a Tae pocałował moją głowę.
-Można tak powiedzieć.
-Wiedziałeś o tym? ~ spojrzałam w górę.
-Można tak powiedzieć. ~ wybuchliśmy śmiechem.
-Saranghae.- szepnął mi do ucha. Odpowiedziałam mu całusem.




~MinJi

 Jest to dedykacja, dla Hye Rin,
Wprawdzie prosiłaś o to jeszcze
w sierpniu, no ale jest !
A no i jeszcze, nie jest to jakiś BadBoy
Ale, miły raczej też nie x.x
Mam nadzieję, że byłaś cierpliwa :)