czwartek, 26 maja 2016

"You're my destiny" pt. 1 (Suga)

Annyeong wszystkim!
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą długą nieobecność.
Powracam i mam nadzieję, że Was zachwycę, i że się nie zawiedziecie.
Dedykuję to opowiadanie Yumi.
Miałam to wstawić w twoje urodziny, przepraszam..
trochę już  od nich minęło..
Gdyby nie Ty, to nie skończyłabym tego.
I nie miałabym żadnego pomysłu.
Więc dziękuję <:
Nie pozostaje mi nic innego jak życzenie wam miłego czytania!

PS: Za niedługo będę brać się za zamówienia, więc bądźcie cierpliwe :)
      Będę się bardziej starać i ciężej pracować!

~*~

Walentynki. No tak, jest to dzień zakochanych wszyscy są szczęśliwi, nikomu nic nie brakuje,
pary się całują, dają sobie przeróżne prezenty, chodzą na romantyczne kolacje, niektórzy się nawet oświadczają, biorą ślub. Jest to dzień bardzo pozytywny. Miłość, szczęście, radość, zapomnienie o problemach, nieschodzący uśmiech na twarzy – tym właśnie emanują osoby obchodzące to święto. Ja jednakże go nie obchodzę. Nie mam po co. Ani dla kogo.
Inni powiedzieliby, że życie jest niesprawiedliwe, a samotność przekleństwem.
Mnie jednak to ratuje. Nie umiem wytłumaczyć w jaki sposób, ale raczej nie jestem gotowa na związek. Po za tym raczej nie chcę mieć żadnych zobowiązań. Mogę się ubierać jak chcę, jeść wszystko na co mam ochotę, nie muszę nikogo słuchać, mam łóżko tylko dla siebie.
Sama też mogę być szczęśliwa. Prawda?
Idę wzdłuż chodnika, mijając różne pary, które trzymają się za ręce, mizdrzą, obmacują. Mimo, że wygląda to dość obrzydliwie z mojej perspektywy, raczej tym osobom to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Wglądają na zadowolonych.
Jest dość ciepło, jak na luty a mi to pasuje - nie lubię zimna. Wiatr jest irytująco mocny. Włosy jakby ożywione praktycznie latają mi po twarzy, zasłaniają widok i wchodzą do ust.
Na widok budynku, do którego zmierzałam uśmiechnęłam się lekko. Jest to duża, asymetryczna galeria dzieł sztuki, okryta gładką, białą cegłą. Do wejścia prowadziły marmurowe schody, jakby pochylone w bok, nie są w ogóle śliskie, więc można spokojnie brnąć do góry.
U stóp schodów stoją trzymetrowe kolumny, jest ich sześć, każda ma inny odcień, tak, wygląda to dziwnie, ale jest zaskakująco cudowne. Wszystkie przedstawiają jakąś inną historię. Mogłabym oglądać je bez końca, za każdym razem gdziekolwiek spojrzę widzę coś czego wcześniej nie dostrzegłam.
Weszłam do środka przez sporawe drzwi. Jak zawsze nie mogę się nadziwić jak może istnieć coś tak pięknego, a jednocześnie dziwnego i niezrozumiałego. Chyba, ktoś kto konstruował ten budynek nie mógł się zdecydować jakiego stylu użyć. Jest tu wszystkiego po trochu, co łączy się w niesamowitą spójność. Usiadłam na pufie, wokół której były dzieła pomniejszych artystów. Pewnie nie powinnam ich tak określać. Bo wszystko to co tu jest, ahh nie da się tego określić.
Niektóre obrazy emanowały abstrakcją, klasycyzmem, surrealizmem, ekspresjonizmem i jeszcze innymi kierunkami w sztuce, których nie za bardzo umiem określić.
Pierwszym z moich niewielu marzeń, jest aby moje dzieła się tu ukazały. Choć wątpię w ten swój talent. Na pewno nie dorównuje piękna będących wokół mnie obrazów.
Po kilkunastu minutach zorientowałam się, że nie jestem sama w tym pomieszczeniu. Przy jednym z obrazów stał młody chłopak, widziałam tylko połowę jego twarzy prezentował się przystojnie i dość poważnie. Ubrany był w granatową kurtkę, jeansy z dziurami i modne adidasy.
Sprawiał wrażenie oczarowanego dziełem na który patrzył, jakby stała przed nim najpiękniejsza kobieta świata i się do niego uśmiechała. Tak wyglądał. Nie dziwię się, że jest nim tak zachwycony. Obraz przedstawia wielki wodospad, otoczony drzewami i wszelką roślinnością. Znad opadającej wody unosi się wielka smuga. Na niebie latają ptaki, można dostrzec też motyle, ważki i inne owady. Cała ta ilustracja jest sielanką. Jedną wielką sielanką. Z moich ust wydobyło się westchnienie. Co przywróciło chłopaka do życia. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
-Piękne, prawda? ~ powiedział znów wpatrując się w dzieło. Nie wydobyłam z siebie dźwięku, ale pokiwałam głową. Zaintrygował mnie ten człowiek. Wyjęłam szkicownik z torby. Zaczęłam szkicować twarz, która mi się chwilowo ukazała. Był on jakby otoczony srebrno-złotą aurą.
To właśnie próbowałam ukazać na swoim szkicu.
-Podejdź tu, bliżej, zobaczysz więcej szczegółów. ~ z wątpliwością podeszłam do niego. Miał rację, o wiele więcej widać. Niektóre drzewa były, a raczej miały, twarze; część była uśmiechnięta, szczęśliwa, spokojna, a druga połowa wystraszona, smutna, nieszczęśliwa.
-Rolą tego obrazu jest pokazanie pewnego kontrastu, między szczęśliwymi ludźmi i nie. Widzisz, te wesołe drzewa mają jakby mniej liści, i tak jakby bardziej ubogie pnie, a te smutne są bardziej wzbogacone, piękniejsze. Pokazuje to, że nie wszyscy doceniają to co mają.
-I właśnie zastanawiasz się do których drzew należysz? ~ Potwierdził pytanie kiwając wolno głową. Kątem oka wdziałam jak jego blond włosy opadają mu na czoło, czym się nie przejął. Jak na takiego chłopaka, nie spodziewałam się takiej inteligencji i spostrzegawczości.
-Jak myślisz na jakiego wyglądam? ~ odwróciłam się do niego twarzą. Przeraziło mnie jak blisko siebie stoimy.
-Ymm no nie wiem, wiesz bo ja muszę już iść.. pa. ~ czerwona na twarzy wyszłam z pomieszczenia i pobiegłam w stronę drzwi. Muszę ochłonąć. Wyszłam na świeże powietrze. Ruszyłam prosto do swojego domu.
Gdy już wróciłam o mało nie spadłam z krzesła jak dowiedziałam się która godzina. Zrzuciłam z siebie ubrania, wskoczyłam pod prysznic i momentalnie wyskoczyłam. Nałożyłam delikatny makijaż. Ubrałam czarną, rozkloszowaną ze szkicami białych kwiatów sukienkę na ramiączkach. Ja zaprojektowałam kwiaty, a moja przyjaciółka resztę sukienki. Wyszła nawet dobra robota. Założyłam pastelowe, różowe szpilki.
Normalnie chyba ją zabiję. To nie mój styl, przynajmniej nie wyglądam aż tak źle..
Wyszłam z domu i pobiegłam, co było najgłupsze z mojej strony. Ostrzegam, szpilki nie są dobrym obuwiem na bieg.
Gdy tak biegłam przez ulicę, prawie nie potrącił mnie jakiś facet na motorze. Krzyknęłam za nim żeby bardziej uważał. Choć była to bardziej moja wina niż jego. Nie ważne.
Jestem. Zapukałam. Otworzyła mi brązowowłosa dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy była to moja przyjaciółka, Sara tylko ona potrafi mnie wkurzyć w dwie sekundy, po czym nie umiem się na nią wściekać albo, tylko ona zmusiła mnie do pójścia na koncert swojego ulubionego zespołu. Nie, że nie lubię ich muzyki, bo naprawdę są w tym dobrzy, nawet mam jedną z ich piosenek, oczywiście nic nie powiedziałam przyjaciółce bo udusiłaby mnie ze szczęścia. Ona ich kocha. Trochę za bardzo i trochę za psychicznie no ale cóż.. nic z tym nie zrobię.
A wracając do tego dlaczego nie lubię chodzić na koncerty, ja po prostu nie mam na to czasu, muszę się uczyć, chcę rysować i w ogóle.
Uściskała mnie i zamknęła za sobą drzwi. Weszłyśmy do jej auta.
-Nie mogę uwierzyć, że idziemy na ich koncert! Aaaaaa! ~ pisnęła z zachwytem.
-Nie ekscytuj się tak.. ~ powiedziałam ponuro.
-Chyba bardziej nie wierzę, że się zgodziłaś!
-Eh..ja też nie..

Pół godziny później byłyśmy na miejscu. O nie.. ile ludzi. Następny powód dlaczego nie lubię koncertów. Nienawidzę masowej ilości ludzi. Dla mnie Sara to już dużo. W pewnym sensie zastępuje kilkadziesiąt osób naraz.
Ruszyłyśmy wprost do dłuugiej kolejki.
A mogłam zostać w domu i jakoś spożytkować ten czas.. westchnęłam.
Gdy weszłyśmy do sali, która była ogromna poszłyśmy na swoje miejsca. A mamy je w trzecim rzędzie, więc bardzo blisko. Nie zdziwię się jak jutro nie będę nic słyszeć.
Miejsca starczyło dla wszystkich. A byłam przeciwnego zdania. Sala jest dosłownie zapełniona.
Światła, które świeciły do tej pory, zgasły. Niektóre dziewczyny pisnęły z przerażenia, chyba, że z entuzjazmu.. nie wiem.
Na scenie zapaliły się światła. Dwa reflektory oświeciły sam środek, na której stało siedmiorga - jak można uznać po czarnych ubraniach- chłopaków z kapturami na głowach. Przyjaciółka stojąca obok mnie szturchnęła mnie w ramię i krzyknęła jak większość innych fanów.
Muzyka się rozpoczęła, a oni zaczęli się wyginać w jej rytm. To były najdziwniejsze wygibasy w moim życiu, ale bardzo interesujące i bardzo.. dopasowane do rytmu.
Po skończeniu, znów zgasły reflektory i znów się włączyły. Znowu tam stali, w innych ubraniach.
Normalnie podziwiam. Ja nawet gdy się spieszę, przebieram się w dziesięć minut.
Naprawdę chyba zacznę ich kochać, śpiew, ten taniec, są prawie tak cudowne jak dzieła sztuki. PRAWIE.
Zdrętwiałam. Jak to możliwe? Ten, ten chłopak, którego spotkałam w muzeum. Ten, od którego uciekłam. Najlepsze, że kiedy sobie to uświadomiłam ON na mnie spojrzał, i wygiął usta w uśmiechu? O Boże.
-Ej..Sara..~ nic nie słyszała. - SARA!
Mam nadzieję, że nie przekrzyczałam innych fanek.
-Co? Nie wrzeszcz tak.. ~ uderzyłam się ręką w czoło. To było najgłupsze zdanie jakie powiedziała w mojej obecności. No może nie przebiło „Wyglądasz słodko”. Tego się nie da przebić..
-Jak się nazywa ten gościu w blond włosach..?~ oczy jej zabłyszczały.
-Ten słodziak to Suga.
-Jak cukier? ~ spytałam zdziwiona.
-Nie..głuptasie S-U-G-A ~ naciskając na ostatnią literkę.
-Suga.. ~ powtórzyłam cicho. A ten jakby to słysząc znów spojrzał w moją stronę. Te sekundy, w których na siebie patrzyliśmy wydały mi się irytująco długie, więc odwróciłam wzrok i spojrzałam na czerwonowłosego przystojniaka. Niestety za często koło niego kręcił się blondyn. Zaczęłam skakać po innych piosenkarzach. Jak najdalej od tego konkretnego. On widzi gdzie ja patrze?! Mam nadzieję, że to tylko choreografia. Zaczyna się to robić straszne.
Kolejna piosenka. Z tego co pamiętam brzmi jak „I need u”. Jakby było tego mało on jako pierwszy rozpoczął rapować. Robi to nawet dobrze, zważywszy na jego dość natarczywy wzrok.
Nie wytrzymałam. Wlepiłam wzrok w podłogę patrząc na swoje szpilki. Wydały mi się bardzo interesujące. Znów spojrzałam na scenę. Już przestał. Wyglądało to dość śmiesznie, jakby powściągał się od spojrzenia na mnie, ale raczej mi się tylko tak wydaje. Ta ja, głęboko we mnie chce, żeby nadal patrzył. Ale ta ja w większości tego nie lubi i nie chce. On mnie już zignorował. Jak miło. O to właśnie chodziło. Jesteś kolego na dobrej drodze. Tylko zapomnij i po wszystkim.
No, nie udało ci się. Spojrzałeś.
Zaczęłam do niego gadać „telepatycznie”- bez odpowiedzi. Jakie to chore. Zaśmiałam się z siebie.
Widząc tą jego bladą, dziecięcą buźkę zauważyłam …lekki rumieniec?
Nie.. to tylko ja wyobrażająca sobie wszystko.

I tak sobie myślałam do końca koncertu. Teraz będzie najgorszy moment tego całego przedstawienia..
Nie wiem jak nazywa to Sara, ale według mnie jest to uściśnięcie dłoni z idolem, wymienienie dwóch czy trzech słów i tak z każdym po kolei, a na dodatek autografy.
Kazano nam się ustawić w kolejności co do miejsc. Nie byłyśmy więc daleko.
Przesuwaliśmy się powoli, trwało to chyba wieczność.
W końcu były trzy osoby przed nami. No, nareszcie.
Każdemu po kolei mówiłam „dobra robota”, „jesteście wielcy”, wymsknęło mi się też „Ależ ty jesteś uroczy”.
Wydają się na bardzo miłych.
Niestety doszłam do ostatniego członka zespołu, a jest nim Suga. Mam nadzieję, że na mnie nie patrzył, tylko w inne fanki. Że mnie nie pamięta. Myliłam się.
Nie patrząc mu w oczy wymruczałam „Jesteś niesamowitym raperem”, na co on odpowiedział:
-A ty niesamowicie szkicujesz. ~ odważyłam się spojrzeć w jego dumne, jakby lodowate, ciemnobrązowe tęczówki. Nie rozumiem o co mu chodzi.. ~ zostawiłaś szkicownik na pufie..
-Z ciekawości otworzyłem, no i..ekhem.. ~ podrapał się w tył głowy zakłopotany, jakby wiedział, że wtargnął w moje życie prywatne, mój drugi świat. Mój wystraszony wzrok zmienił się w lodowe spojrzenie, takie jakie on ma tylko trochę groźniejsze i mniej naturalne. Spuścił wzrok.
-Proszę, abyś mi go oddał..teraz. ~ wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Ale..ja..go nie mam..tutaj. ~ nie myśląc co robię wzięłam mu mazak z ręki i wpisałam mu na ręce swój numer. - Chcę go jak najszybciej. ~ powiedziałam po czym poszłam dalej, trzęsąc się ze złości. Czułam jego świdrujący wzrok na sobie.
Wyszłam z tego budynku i powędrowałam do samochodu przyjaciółki. Oparłam się o pakę auta, zamknęłam oczy; wydychałam i wdychałam zimne oraz szczypiące powietrze.
Pół godziny później dołączyła do mnie Sara. Na mój widok jej twarz przybrała wyraz ulgi.
-Już myślałam, że się zgubiłaś..Co ty zapisałaś na ręce Sugi?~ powiedziała z wyrzutem.
-A..nic takiego, napisałam, że jest najlepszy..~ skłamałam. Wolę nie widzieć jaka byłaby jej reakcja gdyby dowiedziała się, że napisałam na niej swój numer.
-Zazdroszczę..jak ja spytałam czy mogę się podpisać pokręcił głową przepraszająco i wzruszył ramionami..
W sumie.. ja go nie prosiłam..
Wsiadłam do auta, zdjęłam szpilki, przez które moje palce piekły jak rozżarzone kamienie.
Masowałam stopy przez całą drogą powrotną. Sara trajkotała cały czas jacy to oni nie byli cudowni, seksowni, zabójczy i takie tam. W sumie to słyszałam jedynie pojedyncze słowa. Nie słuchałam jej.
Myślami byłam raczej gdzie indziej.. obmyślałam strategię jak to by się zemścić, ewentualnie jak się pozbyć ciekawskiego przystojniaka z mojego życia.
Pożegnałam przyjaciółkę gdy podwiozła mnie do domu. Podziękowałam jej za dziś i ruszyłam w stronę domu. Szłam na bosaka bo nie zniosłabym już ani jednej sekundy dłużej na tych szpilkach.
Po wejściu rzuciłam je w bok, zrzuciłam z siebie ubranie, założyłam luźne dresy i padłam na kanapę. Włączyłam swoją ulubioną dramę. Oglądałam dopóki nie dostałam SMS'a z nieznanego numeru. Przez chwilę zastanawiałam się kto to jest.

*Numer nieznany* ~ Cześć. Mogłabyś przyjść jutro do galerii? Tam gdzie się poznaliśmy? Około 18:00. Jeszcze raz przepraszam. Jak byś chciała wynagrodzę wszystko kawą.
Min Yoongi, albo po prostu Suga.

Mogłam się tego spodziewać. Z numeru nieznanego ustawiłam na S.C.P .~ Suga ciekawski przystojniak.
Zamyśliłam się nad odpowiedzią.

*Ja* ~ Zgoda.

Nie mam zamiaru iść z nim na kawę. Ale nie chce mi się produkować i się tłumaczyć.
A poza tym, w sumie my się nadal nie znamy. To, że wymieniliśmy ze sobą kilkanaście zdań nie znaczy, że się poznaliśmy..
Wyłączyłam telewizor i udałam się do sypialni. Myślałam, że nie zasnę, a jednak, po zamknięciu oczu zapadłam w głęboki sen.

Dzień minął raczej nudnawo. Obijałam się przez cały dzień. Nie miałam na czym szkicować co mnie bardzo irytowało.
Powoli nadchodziła godzina, która oznaczała, że trzeba się zbierać. Nie ubrałam się jakoś powalająco, ani elegancko. W sumie w ogóle się nie przebierałam. Idę tylko po szkicownik.
Zostałam w dresie, założyłam adidasy, narzuciłam kurtkę i wyszłam.
Szłam dość szybkim tempem, co spowodowało, że byłam na miejscu w jakieś dwadzieścia minut.
Znowu wstrzymuję oddech na widok tego pięknego miejsca. Wchodzę do środka. Kieruję się w umówione miejsce.
Stoi w tym samym miejscu. W ręce trzyma mój szkicownik. Znów przygląda się z uwielbieniem na dzieło.
Chrząknęłam, aby zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się, uśmiechnął nieśmiało co raczej dziwnie wyglądało na jego twarzy, sprawiało wrażenie jakby robił to bardzo rzadko. Uniósł w moją stronę szkicownik. Odebrałam go od niego.
-Masz naprawdę wielki talent, przeglądałem te szkice, wszystkie są piękne i wypełnione uczuciami. Nie wiem w jaki sposób to zrobiłaś. I w jaki sposób naszkicowałaś mnie..~ wspominając o sobie opuścił wzrok onieśmielony. Ja gotowałam się w środku. Miło było słyszeć pochlebstwa ze strony innej osoby, ale ja tego nikomu nie pokazywałam. Uznałam to za zbyt osobiste. A on sobie je tak po prostu przeglądnął.
-Dziękuję, że mi go oddałeś, a teraz wybacz, pójdę sobie. ~ powiedziałam to po czym się odwróciłam w stronę wyjścia. Zrobiłam parę kroków, ale zatrzymała mnie silna ręka i odwróciła do siebie.
-A kawa?
-Nie pijam.
-No to może kakao. ~ trudniej było mi się nie zgodzić. Patrzył na mnie wyczekująco. Nadal trzymał rękę na mojej. Przewróciłam oczami i pokiwałam głową.
-Ale mnie puść. ~ spełnił moją prośbę.
Wyszliśmy z budynku. Szliśmy w krępującym milczeniu. W końcu wszedł do jakiejś kawiarenki.
Skinął głową na wolne miejsca. Co oznaczało, abym je zajęła. Tak więc zrobiłam.
Otworzyłam zeszycik, w którym szkicowałam to co mnie interesowało.
-Proszę. ~ Min Yoongi podał mi duży kubek kakaa. Usiadł naprzeciw mnie, upił łyk.
Cały czas świdrował mnie wzrokiem. Ja natomiast ukrywałam się za szkicownikiem. Musiało to wyglądać dość komicznie. Udawałam, że przeglądam swoje prace.
-A..więc.. nieznajoma artystko… jak to się zaczęło z twoją pasją?
Opuściłam ręce i spojrzałam w jego oczy, ciekawe oczy. Zamyśliłam się. Nie jest to zbyt łatwe pytanie.
-Hmm..dość wcześnie zaczęłam się interesować sztuką. W sumie wzięło się to od tego, że lubiłam sobie bazgrolić, często dostawałam pochwały od rodziców, nauczycieli. Raczej nie ma konkretnego powodu. Po porostu to kocham i tyle.. ~ przez całą moją wypowiedź przyglądał mi się, jeździł wzrokiem po mojej twarzy wzrokiem, jakby oglądał realistyczny obraz.
-A ty..~ zaczęłam – Co sprawiło u ciebie zamiłowanie do obrazów. I w jaki sposób udaje ci się tak dobrze interpretować ideologię artystów?
-Moja mama kochała sztukę. A ten obraz to jej dzieło..
-Chincha? Daebak! Musi być cudowną artystką!
-Była...była cudowną artystką.~ powiedział. W jego oczach wił się ogromny ból i smutek – dwa lata temu zginęła w katastrofie lotniczej. Niby samolot rozbił się na oceanie.. nie było jej na liście ocalałych.
W jego oczach zgromadziły się łzy, a ja miałam w tej chwili go przytulić jak najmocniej.
Zamiast tego, złapałam go za rękę leżącą na stole. Ścisnęłam ją.
-Mianhae, nie wiedziałam..
Uśmiechnął się do mnie smutno i odwzajemnił uścisk.
Po jakimś czasie puściłam jego rękę, wyjęłam ołówek z kieszeni kurtki, otworzyłam szkicownik na pustej stronie i zaczęłam szkicować smutną twarz chłopaka. Jego oczy zrobiłam większe, aby w jednym z nich zmieściła mi się podobizna Yoongiego jako małe, bezbronne dziecko.
-Nie ruszaj się. ~ uprzedziłam go, zanim zdążył się ruszyć. Wysłał mi zdziwione spojrzenie, a ja uniosłam lekko przedmiot, w którym rysowałam tego chłopaka. Zrozumiał.
Siedział jeszcze tak jakąś godzinę, prawie w ogóle nie odrywał ode mnie wzroku. Nie dlatego, że mu kazałam. Tak po prostu. Podoba mi się to. I to mnie najbardziej przeraża.
-Skończyłam. ~ uśmiechnęłam się do niego, po czym odwróciłam do niego szkic.
Jego oczy zrobiły się wielkie, usta wykrzywiły się w uśmiechu. Wyciągnął rękę po przedmiot. Podałam mu aby mógł się przyglądnąć.
-I jak? ~ spytałam. - Podoba ci się?
-Niesamowite..~ wyszeptał, zmarszczył brwi uroczo. - Nie jestem, aż taki poważny..
-Oj.. jesteś. ~ założył ręce na piersi.
-Nie prawda.
-Prawda. ~ Powtórzyłam jego ruch i też założyłam ręce na piersi.
-Nie prawda.. ~ wydął wargi. Jakie to słodkie.
-Prawda! Jak na takiego ponuraka jesteś całkiem uroczy. ~ wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Wcale nie jestem ponury.. Ty też jesteś urocza, zwłaszcza gdy się spierasz.
-Ja nie jestem słodka!
-Jesteś.
-Aish! Będziemy się tak spierać? Mogę tak całą noc.
-Ja też się nigdzie nie śpieszę. ~ pokazał mi język. Odwzajemniłam jego głupie zachowanie.
-Ale, ta kawiarnia nie będzie czynna całą noc..
-To może pójdziemy się przejść?
-No..może być.
Wyszliśmy. Zrobiło się już ciemno. Suga zapragnął mnie odprowadzić, co raczej mi się podobało..
A nie powinno.
Niestety.. nie było na tyle ciemno, by jakaś dziewczyna nie rozpoznała Yoongiego. Przy czym zza rogu wyłoniło się ich chyba z dwadzieścia. Zaczęły piszczeć, krzyczeć i biec w naszą stronę. Z ust chłopaka wyszło „O nie..” złapał mnie za rękę.
Puściliśmy się biegiem, prosto przed siebie. A za nami biegły fanki. Byłam dość przerażona, jednak nie wiem czemu zaczęłam się śmiać. On też.
Na dodatek w połowie drogi zaczął padać deszcz ze śniegiem.
Biegliśmy jak najszybciej. W pewnym momencie Suga pociągnął mnie ze sobą. Wpadliśmy do wgłębienia. Co było dobrym pomysłem. Niczego nie świadoma grupka wielbicielek pobiegła dalej.
Z drugiej strony nie był to idealny plan, ponieważ staliśmy około trzy centymetry od siebie. Czułam jego oddech na twarzy. Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem na twarzach, po chwili już się nie uśmiechaliśmy. Tylko obserwowaliśmy swoje twarze nawzajem. Zrobiło mi się momentalnie gorąco, pomimo tego, że jestem cała przemoczona.
Zauważyłam, że jest ode mnie dużo wyższy. Nie wiem czy jest w tym jakaś uciecha. Raczej nie.
Jak będę tak cały czas trzymać głowę w górze to szyja mi zdrętwieje. Ale jakoś teraz się tym nie przejmuję.
Moje czoło oparło się o jego klatkę piersiową. Nie miałam tego w planach. Nawet nie myślałam co ja robię. Czuję jego mocne i szybkie bicie serca, pewnie od biegu.
Palcami podniósł moją brodę, co spowodowało, że znów mierzyliśmy się wzrokiem. Uśmiechnął się lekko. Chciałabym wiedzieć o czym myśli..
Odgarnął mi włosy z czoła, bardzo wolno, jakby rozkoszując się dotykiem mojej twarzy. Albo to po prostu moje domysły.
-O czym myś… ~ Yoongi przerwał moje zdanie przykładając palec do moich warg. Mam nadzieję, że nie poczuł jak pulsują.
Po chwili obok nas przebiegły fanki. Zawiedzione, że nie dopadły swojego idola. Gdyby nie jego słuch byłoby po nas.. On znów mi się przyglądając, wykrzywił usta w uśmiechu.
Jestem ciekawa, czy on zawsze się tak dużo uśmiecha.. poza koncertami oczywiście..
Chciałabym, aby ta chwila była wieczna..
Jezu...kobieto.. znasz go dwa dni..
Czuję się jakbym znała go od zawsze..
Wychylił się z wgłębienia. Złapał moją rękę, pociągnął mnie i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Myślałem o tym, dlaczego jesteś taka słodka..
-Aigoo.. ile mam powtarzać, że NIE jestem słodka?
-Powtarzaj sobie ile chcesz..wiem swoje.
-Uparty jesteś wiesz?
-Ty też, nie jesteś lepsza. ~ kątem oka zauważyłam, że przegryzł wargę. Westchnęłam niekontrolowanie. Co znowu przykuło jego uwagę.
-Mwoh?
-Nic.. ~ Dlaczego ja się tak czuję? Czemu mi jest tak dobrze..?
Nadal nie puścił mojej ręki. Co powinno być dla mnie żenujące..a wcale nie jest.
Dlaczego tylko przy nim nie umiem się kontrolować?
W końcu nadeszła ta chwila, gdzie w filmach pary się całują i w ogóle.
Mimo, że chcę spróbować. Powstrzymuję się, choć widzę, że jest trochę zawiedziony. Przez co ja przygryzam wargę. Wyciągam do niego rękę.
-Miło było ciebie poznać. ~ uśmiechnęłam się. On przewrócił oczami, podał mi rękę.
-Mi ciebie też.
Chwila się przeciągała, sekundy zmieniały się w minuty. Patrzyliśmy w siebie jak w transie.
W końcu chrząknęłam.
-A może.. wszedłbyś..? No wiesz.. jesteś mokry, nadal pada..
-Liczyłem, że mi to zaproponujesz. ~ tym razem ja przewróciłam oczami. Nadal trzymaliśmy ręce w uścisku. Wykorzystałam to i wciągnęłam go do domu.
-Rozgość się. Ja pójdę się przebrać.
Poszłam do sypialni. Zrzuciłam z siebie przemoczone do suchej nitki ubrania i zaczęłam szukać innych luźnych na przebranie się. W końcu znalazłam spodnie dresowe i szarą bluzkę na ramiączkach. Zanim zdążyłam włożyć do końca dresy, do pokoju wparował mi Yoongi.
-Ekhem.. Mianhae, szukałem łazienki.
-To ją znalazłeś.. w moim pokoju.. ~ Naciągnęłam do końca spodnie i ukryłam jeszcze nie założoną bluzką, biust.
-Mógłbyś się tak nie gapić..?
-Wstydzisz się?
-Jakbyś nie wiedział znamy się zaledwie dwa dni, a ty zdążyłeś mnie zobaczyć już bez ubrań..
-Na co trochę liczyłem..~ powiedział cicho, ja jednak to słyszałam. Rzuciłam w niego pobliską poduszką, mrucząc pod nosem „zboczeniec”.
- Możesz wyjść, a jak już to się odwrócić? ~ odwrócił się. Myśląc, że jest sprytny chwyciłam jego spojrzenie w lustrze, które mnie pokazywało. Więc ja się odwróciłam. Założyłam w spokoju bluzkę.
No może nie do końca w spokoju.. jego przenikliwe spojrzenie wywiercało mnie od środka.
Na moich policzkach wykwitł czerwony rumieniec. Stałam tam już chwilę próbując się uspokoić.
Nie udało mi się to. Yoongi przytulił mnie od tyłu. Chciałam go lekko odepchnąć. Ale nic się nie stało. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa. A najlepsze jest to, że wtuliłam się w jego bark.
-Nadal jesteś mokry.. ~ odsunęłam się czując wilgoć na plecach. Założyłam swoją ulubioną bluzę i odwróciłam się do wciąż stojącego za mną chłopaka.
-Teraz ty. ~ powiedziałam. - poczekaj.
Poszłam do pustego pokoju, w którym trzymam stare rzeczy. Między innymi nienowe, zostawione przez mojego byłego chłopaka ubrania. Udało mi się znaleźć jedynie czarne dresy. Wróciłam do sypialni, stał przy komodzie na której miałam swoje zdjęcia rodzinne, obrazy i inne duperele.
-To zapewne twoi rodzice ~ przede mną ukazały się dwie osoby, pierwsza z nich, moja rodzicielka, mam po niej oczy, wielkie i błyszczące. Jest piękna, czego po niej nie odziedziczyłam. Ale co do charakteru to już tak. Obok niej, stoi mój tata, na tym zdjęciu był jeszcze młody. Muszę przyznać, że był przystojny i umięśniony. Od zawsze do siebie pasowali. Nigdy nie widziałam, żeby się kłócili. Zawsze byli zgodnego zdania. Po prostu idealne małżeństwo.. też chcę znaleźć takiego faceta..
Pokiwałam głową.
-Już wiem, po kim masz tą urodę. Oraz skąd jesteś taka słodka.
-Aigoo..~ rzuciłam w niego spodniami. - nie mam żadnej bluzki, więc będziesz musiał ubrać coś mojego..
-A to ~ podniósł spodnie, które mu dałam. - Nie jest twoje?
-Hahaha.. bardzo śmieszne. To jest mojego byłego.. ~ spojrzałam w głąb szafy. Wygrzebałam z niej w miarę dużą i najmniej kobiecą koszulę. Położyłam mu na łóżku. Gdy byłam odwrócona zdążył założyć dres. A teraz jak gdyby nigdy nic, zdjął mokrą bluzę i wśliznął się w moje ubranie.
Na moich policzkach rumieniec stał się jeszcze bardziej widoczny.
Mogę powiedzieć, że koszula leży na nim dobrze. Podnosząc ręce, jego mięśnie -lekkie mięśnie, co jest na swój sposób urocze- napinają się. Wdech i wydech.. pamiętaj.
-To...więc..na co masz ochotę?
-Zależy o co chodzi.
-O picie..~ poczułam się dość dziwnie, nie chcę wiedzieć o czym on sobie pomyślał, co jest troszeczkę, ale to baaardzo troszeczkę pociągające.
-Kakao, jeśli można. ~ pokiwałam głową.
Poszłam w stronę kuchni. Przy okazji pokazałam mu gdzie jest łazienka..
-A tu jest mój drogi kolego łazienka, żeby tylko później nie było, że wpadniesz mi do pokoju w niezbyt dobrym momencie.
-Będę pamiętał. Czyli.. proponujesz mi, abym został u ciebie na noc? Jestem za. Mogę nawet częściej przychodzić.
-Ale ja…
-Wiesz, że jest 23:00?
-No i co z tego? Poradziłbyś sobie. ~Wydął usta w słodki sposób, a ja tylko przewróciłam oczami i poszłam dalej, prosto do kuchni. Ja zaczęłam robić napój, a mój gość rozsiadł się na kanapie w salonie.
Po chwili kakao było gotowe. Położyłam na stoliku dwa kubki. Yoongi już zdążył się bardzo rozgościć i włączył telewizję. Usiadłam obok niego, podciągnęłam nogi do brody i objęłam je rękoma. Co jakiś czas upijałam łyk gorącego napoju.
Siedzieliśmy tak długo. Film, który wybrał był dość interesujący, więc wciągnęłam się w jego fabułę.
Po skończeniu, wyjęłam dwa kieliszki i wino, które już długo sobie leży.
-Hmm.. zastanawia mnie to, że gdy mnie po raz pierwszy zobaczyłaś, nie zwróciłaś na mnie uwagi, jakbym był normalnym chłopakiem, jakbyś w ogóle nie wiedziała, że jestem jakimś znanym raperem.
A byłaś na koncercie mojego zespołu.
-W sumie, to cię nie znałam. Znam tylko wasze piosenki. Moja przyjaciółka mnie wybłagała, żebym z nią poszła, bo miała dwa bilety. W końcu się zgodziłam. A poza tym nawet gdybym cię znała nie zwróciłabym na ciebie uwagi. Zwykle nie rzucam się chłopakom w ramiona.
-Serio? Za to po dwóch dniach znajomości, pokazujesz się w samej bieliźnie? ~ uderzyłam go mocno w ramię, po chwili zaczął je masować.
-To TY mi wlazłeś do pokoju, pod pretekstem szukania łazienki. ~ wstałam, po chwili wróciłam z poduszką i kocem.
-Śpisz tutaj. ~ wysłał mi smutne spojrzenie, które zignorowałam. -Dobranoc.
Odpowiedział ponuro „No, dobranoc”, zgasiłam mu światło i poczłapałam zmęczona do swojego pokoju.
Zasnęłam od razu.

Obudziło mnie ciepłe powietrze. Jakby, ktoś we mnie dmuchał. Otworzyłam oczy. Na moim brzuchu spoczywała męska ręka, obróciłam głowę w bok, nie potrzebnie. Kilka milimetrów ode mnie leżała sobie głowa Sugi. Śpiącego Sugi. Pisnęłam. Nie ze szczęścia.
-Co ty do cholery robisz w moim łóżku?! ~ on tylko przetarł śpiące oczy.
-Daj mi jeszcze chwilkę. ~ odparł po czym przytulił się jeszcze mocniej. A jego noga spoczęła na moich. Było by dobrze, gdyby nie to, że znam go TRZY dni! Cudnie, znajomość wydłużyła się o jeden dzień..
-Min Yoongi! ~wydarłam się. -Powtórzę..Co ty do cholery robisz w moim łóżku!
Tym razem podskoczył. Jego oczy zrobiły się wielkie z przerażenia, po czym znowu je zamknął.
-Boże...nie strasz mnie..~ otworzył już normalnie oczy. - No było mi nie wygodnie.. A ty tak SŁODKO spałaś, więc się dołączyłem no…
Zepchnęłam jego nogę z siebie oraz rękę, która jakby nigdy nic brnęła prosto na mój biust. Wyskoczyłam z łóżka.
-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!
-Ciebie pod prysznicem. ~ uśmiechnął się znacząco. Kolejna poduszka poleciała w stronę jego głowy.
Można by powiedzieć, że się obraziłam. Wyszłam z pokoju, polazłam prosto do łazienki. Po chwili byłam już pod prysznicem. Prawie zapomniałam o obecności chłopaka. Po prostu nie ma chwili prywatności.
-Mogę wejść, bo eemmm.. potrzebuję do toalety..
-Nie, nie możesz.
-Ale ja naprawdę muszę..
-Nie.
-Sama chciałaś..~ drzwi od łazienki się otworzyły. Na szczęście, osłania mnie dość gruba zasłona.
-Jaki ty jesteś irytujący.. ~ powiedziałam pod nosem.
Usłyszałam jak podnosi klapę od ubikacji i zaczyna załatwiać swoje potrzeby. Po chwili skończyłam się myć. Jednak nie słyszałam by Suga wychodził. Wyłoniłam głowę zza zasłony, okrywając się nią.
-Czy mógłbyś mi podać ręcznik? ~ spytałam chłopaka myjącego sobie twarz.
-Nie.
-No weź…
-Sama sobie po niego pójdź. ~ wytarł się w mój ręcznik, po czym wyszedł wraz z nim.
-Suga! ~ krzyknęłam. Po chwili wyłoniła się jego główka z niewinnym uśmiechem.
- Dam ci go jeśli ładnie poprosisz.
-Suga, proszę daj mi ręcznik.
-Wolę określenie „Oppa” ~ irytacja wzięła górę, ale jednak nie jestem na tyle głupia by pokazać mu się nago.
-Oppa..mogę ręcznik? Prooszę. ~ wydęłam wargę, aby wyglądać bardziej przekonująco.
-Ymm.. nie. Pocałuj mnie. ~ pokazał palcem na swoje usta.
-Przesadzasz. Trochę za bardzo. ~ zbliżył się do mnie, zrobił dzióbek. - Nie.
-To ja to zrobię. ~ mówiąc to pocałował mnie szybko w policzek. Podał mi ręcznik i wybiegł z łazienki. Ja nadal stałam wpatrując się w drzwi.
-Pospiesz się, bo kakao ci wystygnie! ~ te słowa pomogły mi się otrząsnąć. Po wytarciu się, wyszłam okryta ręcznikiem, szybko pobiegłam w stronę sypialni. Założyłam bieliznę, a na to dużą bluzkę i spodenki. Nie będę nakładać makijażu. Nie mam zamiaru być przy nim „piękna”. Wolę go do siebie zbrzydzić. Nie chcę, z nim być. Ale bardzo mi się on podoba.. Co?! O czym ja do cholery myślę?!
Chwilę później znalazłam się w kuchni. Usiadłam. Dostałam miskę z płatkami.
-Serio.. płatki?
-Nie masz nic innego! ~ hmm rzeczywiście, jakoś dawno nie byłam na zakupach. Wzruszyłam ramionami.
Zjadłam śniadanie. Wziął ode mnie pustą miskę i umył ją. Po tym dostałam kakao.
Usiedliśmy na kanapie i popijaliśmy w ciszy napoje. Patrzyliśmy na siebie. Jakoś się stało, że zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Kolejny napływ gorąca spowodował odłożenie kubka na stolik, on zrobił to samo. Zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Centymetry oddzielały nasze usta.
Tę cudną chwilę przerwało pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy po sobie, poleciłam mu aby szybko pobiegł do mojego pokoju. Kubki schowałam szybko do zmywarki. Poszłam w stronę drzwi. Przed nimi stała Sara.


Ciąg dalszy nastąpi...
~Minji

2 komentarze:

  1. Dziękuję! Jest cudowne. Z resztą tak jak zawsze hehe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę .. Nie Mogę się doczekać dalszej części ! Po prostu brak słów z podziwu warto było tyle czekać
    Dziękuję Ci
    ♡♡

    OdpowiedzUsuń