Ahh...ten zapach świąt.. czuć, go tak, że aż w ogóle.
No ale trudno. Wracam z kolejnym, świątecznym (dość) opowiadaniem. Mam zamiar podziękować mojej siostrze, która wymyśliła fabułę (przynajmniej jej część). Dziękuję!
Wam też dziękuję za wybite już 4 tysiące wyświetleń. Nawet nie Wiecie, jak bardzo motywujecie.
Tak po za tym.. WESOŁYCH ŚWIĄT.. dobra jest trochę po świętach, więc życzę Wam SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3
PS; Wybaczcie za błędy.. nie sprawdzałam :<
No ale trudno. Wracam z kolejnym, świątecznym (dość) opowiadaniem. Mam zamiar podziękować mojej siostrze, która wymyśliła fabułę (przynajmniej jej część). Dziękuję!
Wam też dziękuję za wybite już 4 tysiące wyświetleń. Nawet nie Wiecie, jak bardzo motywujecie.
Tak po za tym.. WESOŁYCH ŚWIĄT.. dobra jest trochę po świętach, więc życzę Wam SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3
PS; Wybaczcie za błędy.. nie sprawdzałam :<
Miłego czytania :*
Nareszcie.
Ferie zimowe.
Ten sezon, na którym możesz jeździć na sankach, nartach, łyżwach i oczywiście na snowboardzie.
Moja ulubiona pora roku. Nie tylko ze względu na sporty.
Śnieg, który roztapia się na dłoni,
Kocyk i grube skarpetki po powrocie z podwórka.
Kakao pyszne i gorące (najlepiej przy książce).
Choinka, lampki.
Wigilia, prezenty.
Cała magia świąt. Właśnie to kocham.
Z przejęcia i podniecenia nie mogę spać, a za kilka godzin jedziemy. W góry. Dwa tygodnie w śniegu po kolana. Wyciągi krzesełkowe, piękne krajobrazy do narysowania, tyle wspomnień do sfotografowania. Kolejne zauroczenie, które pewnie skończy się niczym.
Aigoo..muszę przestać marzyć,bo prześpię piękne widoki. Zamykam oczy, zaciskam powieki, które na złość chcą się otworzyć. Zasłaniam oczy ręką. Wyobrażam sobie owce przeskakujące przez płot, liczę je. Moja wyobraźnia jest do dupy. Zaczynam widzieć góry, zjeżdżające owce-narciarki,
owce-snowboardzistki oraz owce, które wjeżdżają na górę siedząc na wyciągu. Masakra.
Obracam się na bok. Nie zasnę. Leżę tak przez kilka minut, po czym gwałtownie podnoszę się do siadu. Mam zbyt wiele energii. Nadal w głowie mam obraz wysportowanych owiec. Postanawiam przelać to na papier. Przy okazji włączam muzykę na słuchawkach, specjalnie by nie obudzić siostry, która śpi obok za ścianą.
Gdy już w połowie skończyłam, na zegarku widniała 7:00. Czas, którym powinniśmy już wstawać, aby być na miejscu o 15:00. Schowałam rysunek do teczki, natomiast ją dałam do mojej torby.
Ubrałam dresy i zbiegłam na dół do pokoju rodziców.
-Wstawajcie! Jest siódma! Trzeba się zbierać! ~ rodzice, którzy byli do siebie przytuleni, ocierają oczy i podnoszą się do siadu. Rozśmieszyło mnie, w jaki sposób potrafią się zsynchronizować – zrobili wszystko jednocześnie oraz oboje mlasnęli. Zamiast obserwować dwójkę dorosłych otrząsających się ze snu, popędziłam do pokoju siostry, wskoczyłam na jej wielkie łóżko i zaczęłam po nim skakać.
-Co jest? ~ spojrzała na mnie ze złością, co sprawiło u mnie szeroki uśmiech.
-Wstawaj!
-Nie drzyj się..dobra?
-WSATWAJ!~ jedyne co uwielbiam jej robić, to dokuczać. Zrzuciła mnie z łóżka, więc poleciałam na ziemię. A ona zamknęła oczy i okryła twarz kołdrą.
-No wstawaj.. ~ zaczęłam ją lekko bić. - Jedziemy za niedługo.. ~ Usiadła i rozciągnęła się, po czym wstała. Nie trwało to długo.. padła jak długa na łóżko jakby zemdlała. Wzięłam jej rękę i zaczęłam ciągnąć. Spadła. Otrząsnęła się. Z pogardą jaką na mnie patrzyła i masowała obolałe miejsce wiedziałam, że jest na mnie zła, ale tylko wyszczerzyłam ząbki i wyszłam szybko z jej pokoju.
Poszłam do toalety, aby umyć zęby i zrobić lekki makijaż. W ogóle nie czuję się śpiąca, wręcz przeciwnie.
Wzięłam spakowane już rzeczy i zeszłam na dół. Mama podała mi kawę. Pokręciłam głową, a ona oddała ją mojej siostrze, która widocznie nadal była wkurzona. Wyjęłam mleko z lodówki, nalałam do kubka.
-A wy co tacy smętni? Jedziemy w góry! Uśmiechnijcie się!
-Jest siódma.. czego się dziwisz? ~ rzuciła siostra, a rodzice przytaknęli zgadzając się ze słowami.
-A ty? Co taka pełna energii? Hmm? Wypiłaś kilka kaw czy co?
-Nie.. jestem po prostu szczęśliwa, że wreszcie urwiemy się z tego miasteczka. Znudziły mi się te małe górki.. chcę czuć adrenalinę i nutkę strachu, a nie żenadę..
-No dobrze.. to jak jesteś taka żwawa, to może pomożesz mi pochować wszystkie torby do samochodu?
-Wiesz tato.. jakoś tak słabo mi się zrobiło…
-Nie marudź..tylko chodź ~ wzdychnęłam i podążyłam za ojcem.
Pół godziny później wszyscy byli już w samochodzie. Przez chwilę miałam dziwne przeczucie, ale szybko je odsunęłam. Oparłam się o siedzenie i zaczęłam oglądać świat za szybą.
Przyglądałam się, każdej napotkanej przez wzrok osobie, psu i pięknie ozdobionych domach.
Słyszałam stłumioną rozmowę mamy z siostrą, przez słuchawki. Mimo, że miałam muzykę na fulla to i tak słyszałam ich głośne śmiechy. Tata, widzący mnie przez przednie lusterko posłał mi znudzone i pełne rozpaczy spojrzenie. Zaśmiałam się na ten widok. Odpowiedziałam mu tym samym.
Mówiąc szczerze, jestem bardziej przywiązana to tego staruszka, niż do mamy, która oczywiście bardziej jest przywiązana do siostry.
Mijają minuty, godziny a ja jestem coraz bardziej zniecierpliwiona, nie tylko tym, że nie mogę się wyprostować, czy wreszcie poczuć zimny wiatr powodujący łzy, a jeszcze jakimś naprawdę dziwnym przeczuciem, że nie będzie to normalny wyjazd.
Tata przyspieszył, co mi się nie podoba, lecz zaczynam się powoli przyzwyczajać.
Mijamy las, jesteśmy w jakimś mieście, znów jesteśmy między drzewami i tak w nieskończoność.
Nudzi mi się, ale jednak nie chcę z nikim rozmawiać. Wolę być sama, ze swoimi myślami. Plecak, który mam na sobie – bo go nie ściągnęłam, nie wiem czemu jestem do niego przywiązana, nie żebym go nigdy nie zdjęła; po prostu go lubię nosić – zaczyna mnie uwierać.
-Daleko jeszcze? ~ Tata chciał odpowiedzieć, ale zagłuszyło mnie uderzenie. Poczułam straszny ból głowy i zimno, straszne zimno. Nic nie widzę. Ciemność..
-Hyuuung.. zejdź ze mnie… ~ wyjęczał Jimin, spod brzucha Hoseoka.
-Nie. Zjadłeś moje ulubione ciasto.
-Nie prawda. ~ cała piątka, łącznie ze mną przyglądała się temu zajściu, każdy próbuje się nie zaśmiać, żeby nie wylądować tam gdzie ChimChim.
Zabawne jest to, że Hobi właśnie tak kara.. za nie posłuszeństwo? Nie wiem, czy można to tak nazwać.
-Mianhae.. nie chciałem.. Spalił się, więc je zjadłem, żebyś nie był niezadowolony..
-Chincha? Jakoś ci nie wierzę. ~ powiedział po czym bardziej przygwoździł swoim ciałem biednego Parka.
-Jebal, zejdź ze mnie.. uduszę się zaraz.. ~ J-Hope wstał i się otrzepał.
-Pabo. ~ pokazał mu język po czym poszedł do pokoju. Gdy Hoseok znalazł się za drzwiami, Jimin powtórzył to dziecinne zachowanie, wstał i poszedł do kuchni.
-hmmm.. nie wiem co mam powiedzieć w tej głupiej sytuacji, ale nie chcę pogarszać sprawy. ~ powiedział Namjoon, a reszta zespołu pokiwała głowami.
-To.. co robimy? ~ spytał po chwili V, zmieniając gwałtownie temat.
-Nie wiem. Masz jakiś pomysł? ~ rzucił Jin.
-Możemy iść spać. ~ wyszczerzył ząbki w uśmiechu Suga, który nie spał za wiele z powodu pisania tekstu do nowej piosenki.
-Ty możesz iść spać, a każdy zajmie się sobą.. co wy na to? ~ odezwał się Namjoon. Pokiwaliśmy głowami. Suga poszedł do pokoju, Jin do kuchni, Tae został i włączył telewizję, Rap Monster podreptał do własnego pokoju, a ja.. mam ochotę na spacer. Poszedłbym sam, ale żaden Hyung mi nie pozwoli. Choć jestem już pełnoletni. Normalnie dla nich jestem jak dziecko.. więc muszę kogoś poprosić, żeby ze mną poszedł.
-Hyung… ~ zwróciłem się do V, który oglądał jakieś animowane bajki – i to ja jestem dzieckiem? - odwrócił się do mnie – Może pójdziemy się przejść?
-Emm.. jestem trochę zajęty…
-No dobra.. ~ wstałem i poszedłem do lidera. Spytałem o to samo.
-Dobry pomysł! Chłopaki.. idziemy na spacer! ~ słychać było zrezygnowane jęknięcia. ~ nie ma odmowy! ~ przez drzwi wszedł już zaspany Suga, który był w swojej piżamie.. w kaczuszki..
-Ja też muszę? ~ otarł oczy.
-Ty idź spać. ~ Pokiwał głową i odszedł.
-Ubieraj się Jung. ~ powtórzyłem ruchy Yoongiego, lekko zrezygnowany, myśląc, że pójdziemy tylko we dwójkę. Ubrałem się ciepło i wyszedłem za Hyungami. Prawie każdy był już mokry ze śniegu. Przewróciłem oczami, jak mogą uważać mnie za dziecko, skoro zachowują się gorzej. Choć też nie jestem bez winy, bo od razu rzuciłem się na Jimina, który we mnie celował. Zaczęliśmy się bawić. Po uspokojeniu się poszliśmy wzdłuż drogi dla aut. Odsunąłem się trochę od chłopaków
i szedłem w milczeniu. Wolę być sam ze swoimi myślami niż z kimś. Idąc przez niegłęboki rów poczułem, że nadepnąłem na coś. Spojrzałem w dół. Widzę włosy, ubranie, ktoś tu leży.
-Chłopaki! ~ wszyscy do mnie od razu przybiegli, widząc moją przerażoną twarz zwróconą na osobę leżącą przede mną spojrzeli tam gdzie ja.
-O jezu.. ~jęknął Jimin. Namjoon i Jin bez słowa szybko odwrócili ciało, jak się okazuje to dziewczyna. Na twarzy ma krew.
-Dzwoń do Sugi. ~ Lider podaje telefon przerażonemu Hoseokowi. Słychać złego Yoongiego, któremu przerwano sen. Hobi szybko wytłumaczył mu co się stało.
-Już jedzie. ~ nie wiem czemu nic nie robię. Stoję i patrzę na zakrwawioną twarz. Jaka ona jest blada.
-Żyje. Raczej nic jej nie jest, ale lepiej zabierzmy ją do szpitala. ~ po chwili z piskiem opon samochód zatrzymał się niedaleko nas. Jimin i ja zanieśliśmy ją do auta.
-Jadę. ~ mówię, bez zastanowienia.
-Ja też. ~ mówią wszyscy po kolei.
-Przecież wszyscy się nie zmieszczą.
-Jadę. ~ powtarzam. ~ znalazłem ją.
-Dobra. Ty, ja Suga i Jin. Reszta do domu. Już. ~ Zadecydował lider. Zrezygnowana trójka wraca do domu. Nie wiem czemu, jestem zobowiązany jej pomóc.
Jedziemy. Jej głowa leży na moich kolanach. Ocieram jej krew z twarzy, robię to delikatnie, aby jej czegoś nie zrobić.
Nie jechaliśmy długo. Jesteśmy na miejscu. Razem z Jinem przenosimy dziewczynę. Lekarze zbiegają się wokół niej.
-Co jest jej?
-Miała wypadek. ~ odpowiadam pielęgniarce. Podążam wzrokiem za odjeżdżającą z kilkoma lekarzami u boku
-Jesteście kimś z rodziny? ~ pokiwaliśmy głową. ~ Bliskimi znajomymi? ~ już miałem powtórzyć sprzeczny ruch głową, ale :
-Tak. ~ Trójka przyjaciół spojrzała na mnie zdziwiona. Pielęgniarka odeszła.
-Że co? ~ pyta Suga.
-Zwariowałeś? - Mówią w tym samym czasie Jin i Namjoon.
-Nie. Przecież widzieliście, że była sama.
-Ale to nic nie oznacza! Nie wiemy nawet jak się nazywa. ~ wypalił Suga.
-Dopóki nie znajdziemy jej bliskich i oraz nie będzie jej lepiej będziemy się nią opiekować. ~ powiedziałem ostrym jak i pełnym współczucia głosem. Nie wiedziałem, że tak potrafię..
-Jungkook ma rację. Nie możemy jej tak zostawić. ~ popiera mnie lider
-Dobra.. ale nie ręczę za siebie, gdy mi podpadnie..
Zaczęliśmy rozmawiać o tym, czy zabieramy ją do dormu czy nie. A jak tak, to gdzie będzie spać.
Po jakimś czasie lekarz podchodzi do nas z informacją, że nic jej nie jest.
-A możemy ją zabrać?
-Możecie, jednak musicie uważać. Jest nieźle poobijana i zziębnięta. ~ odpowiedział po zastanowieniu.
Dostaliśmy spis lekarstw, które musimy jej podawać, oraz porady. Wyręczyli nas zabraniem jej do domu. Razem z Namjoonem pojechaliśmy karetką, a Jin i Suga pojechali do apteki.
Głowa mnie boli. Jest mi nie wygodnie. Czuję na sobie wzrok. Zaczynam się wiercić. Aż w końcu otwieram oczy. Z moich ust wydobył się pisk spowodowany szokiem. Przede mną stała siódemka chłopaków. Każdy przygląda mi się.. z fascynacją i ciekawością.
-Kim.. wy.. jesteście? ~ to mój głos? Straszne.
-Raczej, kim ty jesteś?
-Ja jestem..ymm ja.. nie wiem jak się nazywam… ~ nie wiem.. kim w ogóle jestem?
-Witaj „Nie wiem jak się nazywam” Ja jestem Namjoon, to jest Suga, Jin, J-Hope, Jimin,V oraz Jungkook. ~ każdy z osobna pomachał ręką w moją stronę.
-Ja naprawdę tego nie wiem… nie pamiętam nic. ~ choć do głowy przychodzi mi śmieszna myśl.. jest jakaś bajka, którą kiedyś słyszałam bardzo mi przypomina to zajście. Siedem krasnoludków i królewna śnieżka? Nie wiem..
-Dobrze.. to może wymyślimy ci imię?
-Co ja tu w ogóle robię?
-Leżałaś nieprzytomna w rowie ~ odpowiada czerwono włosy chłopak.. chyba Jin.. nie albo Jimin? Nie wiem.
-Aha? Na prawdę? O Jezu..~ opadłam na miękką poduszkę.
-O mam! ~ wszyscy razem ze mną spojrzeli na śmiesznie wyglądającego chłopaka ze śmiesznym uśmiechem, jest brunetem.. bardzo uroczym brunetem.. Suga? Nie… chyba V. Tak myślę..
-Co masz? ~ pyta Namjoon – go zapamiętałam.
-Imię.. ~ wyszczerzył się w ten śmieszny sposób.
-Jakie wymyśliłeś? ~ tym razem to odezwał się najbardziej gburowaty, białowłosy chłopak, który jest strasznie blady.. raczej..biały jak cukier.. o mam ! Suga.
-Ari!
-Dlaczego 'Ari'?
-Nie wiem. Tak po prostu. ~ wzruszył ramionami.
-Mi się podoba. ~ uśmiechnęłam się do niego.
-Łatwo zapamiętać. ~ powiedział Jimin, chyba.. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Właśnie naszła mnie jedna myśl..
-Czy gdy leżałam w tym rowie, byłam w tej piżamie? ~ każdy spojrzał na ostatniego chłopaka. Zaskoczony i zdenerwowany podrapał się po głowie..
-tak..to znaczy.. nie.. ale.. twoje.. ubranie było… zakrwawione.. no… nie.. podgląd..ałem.. ~ odruchowo rzuciłam w niego poduszką leżącą obok mnie.
-Zboczeniec. ~ odparłam ponuro i dość cicho.. spojrzał na mnie i bezgłośnie powiedział „przepraszam” prychnęłam i odwróciłam wzrok od niego.
-Dziękuję, że mi pomogliście ale nie mogę tu długo zostać. Muszę wracać.
-Dokąd?
-Ja.. nie wiem.. ~ właśnie się zorientowałam, że nie mam dokąd wrócić. Czyli ..muszę tu zostać?
-Możesz tu zostać jak długo chcesz. ~ uśmiechnął się szatyn, J-Hope..tak?
-Kamsahamninda. ~ mam nadzieję, że to nie psychopaci.. nie wyglądają na takich.
-Nie ma za co. ~ powiedzieli wszyscy chórem, oprócz zboczeńca.. chyba Jungkooka. Jest smutny.. aż tak go uraziłam?
Dopiero teraz spostrzegłam drugie łóżko. Czyli nie będę sama w pokoju.. czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? Przełknęłam głośno ślinę.
-Kto… będzie spał w tym pokoju. ~ nikt się nie zgłasza.
-Ja..~ No nie.. będę w pokoju ze zboczeńcem? O Boże..
-Aha.. ~ muszę wstać.. do toalety. Zaczynam się podnosić, gdy połowa chłopaków naskoczyła na mnie i położyła mnie z powrotem na łóżku.
-Co jest?
-Nie możesz się ruszać! ~ powiedzieli chórem.
-A do kibelka nie mogę pójść?! ~ odsunęli się speszeni, a ja wstałam i od razu usiadłam. Złapałam się za głowę. Co za ból! I te zawroty. Któryś z zebranych pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do łazienki. Od razu wyszedł. Nadal nie wiem kto to był.. miałam zamknięte oczy. Załatwiłam potrzeby. Wstałam i opierając się wyszłam z łazienki. Co zobaczyłam bardzo mnie zszokowało.
-Jezu.. zawału mam dostać? Dlaczego stoicie tu wszyscy? Nie jestem dzieckiem specjalnej troski! ~ wykrzyczałam i straciłam panowanie nad ciałem. Złapał mnie.. Jungkook.. eh.. czyli jestem na niego skazana.
-Ehh..dzięki. ~ pomógł mi wrócić do łóżka. Położyłam się i zapadłam w sen.
-Ari.. Ari,..obudź się ~ no tak to ja.. otwieram jedno oko. Widzę Jina..chyba
-Mwoh?
-Jesteś głodna?
-Nie..albo tak..jestem..cholernie. ~ po chwili pojawiła się tacka i jedzenie na niej.
Wzięłam się za jedzenie kimchi, które było szczerze mówiąc pyszne. Zajadałam się nim, jakbym jadła po raz pierwszy od kilku miesięcy.
-Bardzo ładnie rysujesz. ~ odwróciłam się do J-Hope'a.
-Ja rysuję?
-Najwidoczniej. ~ pokazał mi dziwny rysunek. Z owcami? Jako narciarze, snowboardziści? Wydaje mi się to bardzo znajome. Dziwna jakaś byłam..
Kilka dni później łatwiej rozpoznawałam siódemkę chłopaków. Dowiedziałam się, że są piosenkarzami/raperami/tancerzami – czyli są zespołem znanych mi piosenek i bardzo mi się podobają. Czuję się o wiele lepiej, choć często mam bóle głowy. Jungkook jest bardzo cichy i zamknięty, ale bardzo mi pomaga, znaczy to, że jest nadopiekuńczy. Bardzo. Czasem mnie to wkurza. Gdy cały zespół jedzie do pracy ja czytam, sprzątam, leżę, spaceruję (oczywiście bez ich wiedzy – zabili by mnie).
Akurat jest ten dzień, w którym są w studiu. Nie mam co robić. Z nudów zaczynam piec ciasto, które o dziwo umiem robić. Bo do gotowania się nie nadaję.. spróbowałam już i wolę dalej nie próbować. Mają za nie długo wracać, więc ich miło zaskoczę. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Robię inne ciasto nawet nie wiem skąd te pomysły się biorą, ale zaczynam je robić. Zrobię pierniczki. Ale, żeby mi się nie nudziło, włączam na telefonie Jungkooka playliste, dał mi go na wypadek gdybym czegoś potrzebowała. Zaczynam tańczyć, trochę niezdarnie, no ale jak mnie nikt nie widzi to co za problem? No i wypaplałam. Chciałam sprawdzić piekarnik, który był już nagrzany by włożyć do niego pierniczki wyłożone na tacy. Zrobiłam piruet i zobaczyłam całą siódemkę. Wszyscy się szeroko uśmiechali, a mnie paliła twarz ze wstydu. Przestałam tańczyć i spochmurniałam.
-Dlaczego przestałaś?! ~ krzyknął oskarżycielsko Hoseok – tak się nazywa J-Hope, czyli także Hobi, jak zaczęłam go nazywać.
-Bo wy wróciliście..
-No i co z tego? ~ skrzyżował ręce na piersi. Zauważyłam, że wszyscy skopiowali zachowanie Oppy.
-Wstydzę się ~ spuściłam wzrok. Odwróciłam się i zaczęłam dalej wykrawać ciasteczka. Wielkie cielsko złapało mnie od tyłu i zaczęło mną gibać, co wyglądało dość zabawnie z perspektywy chłopaków, którzy widząc mnie wybuchli śmiechem, ja też. Hobi nadal mnie obejmujący położył głowę na moim ramieniu i szepnął :
-Zatańcz ze mną ~ zrobiło mi się ciepło, powiedział to tak.. kusząco. Odwróciłam się do niego głową, obracając się zobaczyłam ponurego Kooka..dlaczego? Nie przejęłam się tym za bardzo. Zaczęłam tańczyć i kręcić tyłkiem, co nie było zamierzone.. tylko jakby.. odruchowe. Za sobą słyszałam pogwizdywanie i trzaśnięcie drzwiami. Wszyscy zebrani zaczęli tańczyć.
Po jakimś czasie ich wygoniłam i zaczęłam kończyć to co zaczęłam .Ale było mi nudno. A że nie chciałam pytać wszystkich, poszłam do najbliższego mi Jeona. Niby trochę zboczony, ale kochany jak nie wiem co. Uśmiechnęłam się. Dobry z niego przyjaciel. Otworzyłam zamknięte drzwi, zamknęłam je z powrotem, chciałam być jak najciszej, żeby zaskoczyć mojego Oppę. Odwróciłam się do łazienki, która się otworzyła. Był w samym.. ręczniku. Zrobiło mi się duszno, przełknęłam głośno ślinę i zamknęłam oczy, które chciały się otworzyć, ale zatrzymałam je rękami.
-Mianhae..
-Nic się nie stało. Możesz otworzyć oczy. ~ w ogóle się nie ubrał.. jak stał tak stał.
-Jakbyś nie mógł się ubrać.
-Po co? Tylko ty jesteś w pokoju.
-No właśnie. ~ powiedziałam mu powoli, aby zrozumiał.
-Co? Czujesz się nieswojo?
-Nie..po prostu.. ~ uśmiechnął się szeroko i zaczął się zbliżać.
-Co robisz?
-Chcę cię przytulić. ~ nie zdążyłam nic powiedzieć, a on przylepił się do mojego ciała. Jest.. gorący. Strasznie. I czuję się.. lekko, bezpiecznie. Nawet bardzo. Objęłam go i wtuliłam się w jego twardą pierś. Obudziłam się z transu, dopiero gdy usłyszałam piszczenie piekarnika.
-Zapomniałam.. może pomógłbyś mi w robieniu pierniczków?
-Jasne.. możesz się odwrócić? ~ przytaknęłam i wypełniłam prośbę. Usłyszałam zapinanie rozporka.
-Już. ~ nadal się nie odwróciłam. Po co mnie przytulił i dlaczego czuję się z tym.. dobrze? Myślałam, że zauroczyłam się w Jiminie. Chyba..
Znów mnie przytulił, od tyłu. Jaki on wygodny. Ahh.. dobra..
-To chodźmy.
Nie wiedziałam, że można się tak świetnie bawić przy wykrawaniu pierniczków. A jednak. Można. Prawie cały czas się śmiałam, on również. Wymyśliliśmy układ taneczny, dość zabawny. Jesteśmy cali z mąki. Raz się poślizgnęłam, ale mój wybawiciel mnie złapał.
Teraz jemy pierniczki, oglądamy jakiś nieciekawy film, nie wiem w jaki sposób znalazło się u mnie tyle odwagi, że położyłam głowę na jego brzuchu, a nogi mam splątane z jego. Wiem, że wygląda to strasznie zabawnie, ale jest strasznie wygodne. Dowiedziałam się, że dostali dwa tygodnie wolnego. Co oznacza wiele zabawy.
-Zbiórka w salonie! ~ no tak Namjoon będzie wygłaszał mowę. Jak co wieczór. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Wstałam, ale Kookie mi nie pozwolił, zwalił mnie na siebie, co było złym pomysłem, ponieważ jego usta musnęły moje. O Boże. Źle poczułam, czy rzeczywiście one są takie miękkie? I takie ciepłe? Wiem, że nie był on pocałunkiem, ale było to najlepszym czymś w moim życiu. Wracając do rzeczywistości, Jung nadal na mnie patrzy, tym wzrokiem. Jest lekko różowy, pewnie jak ja.
-Mam dwa razy powtarzać?! ~ szybko poszliśmy do salonu, w którym byli już wszyscy. Nie było miejsca, więc chciałam usiąść na podłodze, lecz ręka Hobiego pociągnęła mnie na siebie. No i usiadłam na jego kolanach. O ile mi się nie przewidziało Kookie rzucił wrogie spojrzenie Hoseokowi.
-No dobra. Jak już tu są wszyscy, to może zacznę. Jak wiecie, mamy od jutra wolne. Jutro jedziemy w góry.
-Yay! ~ wszyscy krzyknęli, łącznie ze mną. Dziwne. Nawet nie wiem z czego się cieszę.
-Ari..umiesz na czymś jeździć? ~ wzruszyłam ramionami.
-Zobaczymy. Macie coś na zbyciu? Jak nie umiem, to może ktoś zrobi mi lekcję ? Jak jeździć na nartach, snowboardzie. Bo jakbyście nie wiedzieli chcę się nauczyć. ~ powiedziałam to na jednym wdechu.
-Ja cię nauczę na nartach ! ~ krzyczy Jimin
-A ja na Snowboardzie! ~ wrzeszczy Hobi, prawie spadłam z jego kolan. ~ o mianhae. ~powiedział po czym poprawił mnie i przyciągnął bardziej do siebie. Czyli był wtulony we mnie, a na dodatek na nim siedziałam. Co za dziwne uczucie. Szczególnie, że czułam się źle co do Jungkooka. Jakbym go zdradzała, a nawet z nim nie jestem!
-Dobra. Czyli jutro góry. Zbiórka o ósmej.
-Jezu.. nie dość, że wolne to jeszcze trzeba wcześnie wstawać. ~ zaczął zrzędzić Suga. Poklepałam go po plecach.
-Wiem co czujesz..~ poparłam go, rzucił do mnie spojrzenie w stylu „Dziękuję, że przynajmniej ty mnie rozumiesz” . Uśmiechnęłam się do niego i wstałam.
-Dobranoc wszystkim! ~ po czym poszłam. Ale zatrzymał mnie odgłos wzdychnięcia. - co?
-A przytulas? ~ powiedział V.
-Jezu.. co za dzieci.. ~ zaczęłam od V, Jimina, Namjoona, Jina, Sugi, Hobiego – który niezwykle długo mnie przy sobie trzymał.
-No to dobranoc. ~ powiedziałam i zignorowałam pomruki niezadowolenia. Właśnie sobie uprzytomniłam, że nie przytuliłam Kooka. Odwróciłam się i zobaczyłam go z opuszczoną głową. Pabo. Jak mogłaś o nim zapomnieć?
-To nie było miłe.. Hobiego przytulała najdłużej..co za..~ szepnął Suga.
-Słyszę to. Jak będziesz milszy, to może się nad tobą zlituję. ~ pomachałam do nich nadal z odwróconą głową, zarzuciłam włosami, odwróciłam się do nich i słodko uśmiechnęłam, po czym zniknęłam z zasięgu ich wzroku. Przebrałam się w piżamę, Kooka jak się okazało. Nie mam w ogóle własnych ubrań. Mam tylko stare dresy chłopaków i za duże bluzki. Umyłam zęby – specjalnie dla mnie poszli do sklepu i kupili mi szczoteczkę..
Zgasiłam światło i się położyłam. Po jakimś czasie Jeon wszedł do pokoju. Jakoś nie chciało mu się wchodzić do łazienki i przebrać. Chyba myśli, że zasnęłam. Dzięki światłu księżyca wypadającego zza okna widzę umięśniony brzuch. Szybko się odwracam, gdy jego gatki opadają na dół. Jednak nie na długo. Na szczęście był już przebrany. Musiałam szybko zamknąć oczy, ponieważ do mnie podszedł. Nakrył na mnie kołdrę. Po co on to robi? Aigoo.. to mi się tak podoba. Mruczy cicho dobranoc i kładzie się na swoim łóżku. Właśnie jest ten czas. Robię jeden wdech i wydech. Wyskakuję z łóżka, odkrywam szybko przykrywającą go kołdrę i wskakuję do niego.
-CO ty.. robisz?!
-Nie przytuliłam się do ciebie. ~ mówiąc to odwracam się do niego bokiem, kładę głowę na jego klatkę, a nogę kładę na jego.
-Ale to nie jest ważne. ~ mówi, głośno przełyka ślinę.
-To jest bardzo ważne. ~ Wtulam się w niego bardziej – Widziałam, że ci smutno, więc się odpłacam.
-No dobrze. ~ położył swoją rękę na moich plecach. Jak mi wygodnie. Wtuliłam się w jego pierś, jakbym nie była wystarczająco blisko. Przez przypadek, mruknęłam z zadowolenia.. na głos. Jaki on cieplutki.
-Wygodnie ci?~ pytam
-Tak. Nawet nie wiesz jak bardzo. ~uśmiechnęłam się do jego klatki i wtuliłam się jeszcze bardziej.
-To dobrze, mnie też. ~ zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że nie czuje jak bardzo bije mi serce, choć to mało możliwe, bo zaraz mi wybije z żeber. Jego serce też nie bije normalnie. Chyba polubię ten sposób spania.
-Chyba tu zostanę..
-Zostań.
-Arraso.
Gdy się obudziłam, poczułam, że brakuje mi ciepełka. Jungkook mi uciekł. Jęknęłam rozczarowana. Ktoś za mną się zaśmiał, bardzo cicho ale to słyszałam. Odwróciłam się.
-Wstałaś. ~powiedział Kook.
-Przyglądałeś mi się? ~ uśmiechnęłam się do niego.
-Można tak powiedzieć..
-Dlaczego mi uciekłeś? Jest mi zimnooo. Oppa… ~ poklepałam miejsce obok siebie i wyciągnęłam ręce jak dziecko. Zaśmiał się ponownie, tym razem głośniej. I Położył się obok mnie, a ja znów mogłam poczuć ciepło jego ciała. Jego zapach perfum jest strasznie kojący, a jego dotyk uspokajający. Ahh.. przestań czuć to co czujesz.. zaraz cię to przerośnie. Zamiast się odsunąć przesuwam się jeszcze bliżej.
-Dobra.. bo spóźnimy się na zbiórkę. Na twoim łóżku leży kombinezon. Ja wyjdę. ~ zrobiłam smutną minkę i pokiwałam głową. Wtuliłam się na sekundę w niego i wszyłam z tego cudownego objęcia. Widocznie nie tylko mi było dobrze. Jeon niechętnie wstaje i wychodzi. Za nim wyszedł puścił mi oczko. A mi zrobiło się gorąco. Dlaczego taki niewinny gest powoduje taką reakcje? Otrząsnęłam się. Ubrałam czarny kombinezon. Był na mnie dobry. Jak? Nie kupili mi przecież nowego.. prawda? Kombinezon jest damski z tego co widzę..?
-Czy to jest nowe? Po co kupowaliście mi nowe? Po co tracicie na mnie pieniądze? ~ trochę się zdenerwowałam.
-Przyjmij, że to jest prezent.
-Ale ja wam nie dałam prezentu..
-Nie musiałaś.. sama nim jesteś. ~ usłyszałam za plecami Kooka. Namjoon pokiwał potwierdzając te słowa, tak jak reszta zespołu siedząca na kanapie.
-Ojej. ~ jakie to było słodkie.
-No dobra.. byłem miły.. zasłużyłem? ~ zaśmiałam się, jak zobaczyłam ręce Sugi wyciągnięte w moją stronę.
-Aigoo.. pabo.~ przytuliłam go, co spowodowało, że zostałam ludzką przytulanką – każdy się upominał. Do Kookiego się tylko słodko uśmiechnęłam, aby mu dać znać, że będzie powtórka z odwdzięczenia.
Jacy oni są niesamowici.. nawet nie wiem kiedy to kupili.. mam buty narciarskie, narty, buty do snowboardu, deskę, rękawiczki, gogle, kurtkę, czapkę. Łzy szczęścia zaczęły mi spływać po policzkach. Jung widząc to starł je.
-Jesteście...niesamowici.. jak znajdę pracę to oddam wam wszystko.
-Ty jesteś bezcenna, więc w żadnym wypadku nam nie oddawaj!
-Kolejne miłe słowa.. dziękuję.. ~ kolejne łzy poleciały. Chyba zaraz się uduszę, grupowy przytulas był najgorszym pomysłem w moim życiu. Każdy ściska mnie jak przytulankę. Zaczęłam się rozpychać, by móc oddychać.
-Za dużo miłości jak na dziś. ~ Zaśmialiśmy się. Wzięliśmy potrzebne rzeczy i pojechaliśmy w stronę gór. Po drodze śpiewaliśmy ich piosenki i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Siedziałam pomiędzy Kookiem, a Hobim. Nie było zbyt ciekawie. Najwygodniej mi było gdy Jeon złapał po kryjomu moją rękę i zataczał na niej kojące kółka. Hoseok co chwilę mnie zagadywał, popisywał się i zwracał na siebie uwagę, a mój współlokator nie odzywał się w ogóle tylko mnie trzymał. Kocham to w nim. Chyba raczej go całego.. ale ciii.. my się tylko przyjaźnimy. Tylko…
Jesteśmy na miejscu.
-To jak? Czego chcesz się najpierw nauczyć? Narty czy snowboard?
-Sn..Narty. ~ nie chcę za dużo spędzać czasu z Hobim.. nie chcę, żeby mnie podrywał. Źle się z tym czuję w stosunku do Kooka.
-To idziemy? ~spytał mnie Jimin. ~ chcesz od razu z tej większej czy..
-Z większej. ~ nie dałam mu skończyć, bo chcę poczuć adrenalinę. Już, teraz.
-Arraso. ~ wjeżdżamy na wyciągu krzesełkowym. Dlaczego mnie to tak cieszy? Nie wiem, ale cieszy mnie cholernie. Zrobiłam zdjęcie Jiminowi, swoim nowym telefonem, który dostałam w prezencie.. znowu. Oni są po prostu niemożliwi.
Gdy już dojechaliśmy na samą górę, Jimin pokazał mi jak powinno się jeździć, jaką powinno się mieć postawę, jak jechać wolno, jak zahamować. Wydaje mi się to proste, wręcz banalne. Jimin miał mi coś tam jeszcze pokazać, kiedy ja się odwróciłam. Pomachałam do niego i śmignęłam na dół. Jakie to N.I.E.S.A.M.O.W.I.T.E. Wiatr we włosach, powodujący łzy, mimo że mam na sobie gogle. Wykonałam idealne hamowanie i zaśnieżyłam Hobiego i Sugę, którzy zapewne chcieli się nabijać z moich upadków.
-I jak mi poszło? ~ wyszczerzyłam ząbki.
-Ari.. to ty? Nie jakaś profesjonalistka? Zasuwałaś tak szybko. Patrz ~ Hobi wskazał mi palcem Jimina, który cały czas stał na górze i jak skamieniały wpatruje się w mnie. Zaczęłam się śmiać wraz z Yoongim i Hoseokiem. Po chwili Jimin wyrwał się transu i zjechał.
-Jak ty to zrobiłaś?
-Co zrobiłam?
-NO TO! ~ wskazał mi palcem górę. ~ zjechałaś.
-No, zjechałam tak jak mi kazałeś.
-Nie pokazywałem ci połowy z tego co wykonałaś! Ja nawet większości nie umiem!
-Jasne.. ~patrzy na mnie takim wzrokiem, że chyba mu wierzę.
-Może zamiast stać i marznąć pójdziecie na wyciąg? ~ z rozmowy wyciągnął nas Namjoon stojący w kolejce wraz z Kookiem. Od razu poszłam w ich stronę. Tym razem pojechałam wraz z nimi i Jinem, który dojechał.
-To jak udał ci się pierwszy zjazd? ~ spytał Rap Monster.
-Ymm.. daebak! To jedziemy? ~ zaczęłam jeździć na nartach jak na łyżwach dopóki nie dojechałam na krawędź. Spojrzałam na Jeona, który się najwyraźniej mną martwił. Wysłałam mu uspakajające spojrzenie, a on się uśmiechnął. Odwróciłam się i zaczęłam jechać. Zygzakiem i różnymi sposobami, których nie umiem nazwać. Tym razem obsypałam samego Sugę. Przypadkowo parsknęłam śmiechem, oburzył się, więc do niego podjechałam i przytuliłam go mrucząc cicho „mianhae”. Poczekałam na Jina, aby dał mi kluczyki do samochodu, ponieważ chcę zmienić buty i schować narty. Po chwili wróciłam, oddałam Jinowi jego własność i usiadłam na krzesełku, który zaczął powoli sunąć na górę. Zauważyłam zjeżdżającego Jimina, więc go nagrałam, tak samo jak Hobiego, Namjoona i koślawo utrzymującego się na nartach Jina. Jemu przydałaby się lekcja. Jestem na górze. Nie miałam wykładu, na temat tego jak powinnam stać, hamować czy jechać, ale myślę, że sobie poradzę. Usiadłam i zapięłam wygodnie buty. Zrobiłam wielki wdech i wydech.
-Czekaj a wyk..~ usłyszałam niedokończone zdanie Hoseoka. Ale już wystartowałam. Nie widziałam, że można z taką prędkością jechać na desce, a jednak. Zrobiłam odruchowo kilka trików, nawet nie wiem jakich, po minucie byłam już na dole, kolejne idealne hamowanie. Tym razem śnieg poleciał na Kooka, Namjoona i Sugę. Teraz zaczęłam się śmiać. Ale przestałam, gdy usłyszałam klaskanie. Spojrzałam na chłopaków, którzy patrzyli na mnie z podziwem. Gdy Hoseok pojawił się obok mnie, Suga już nie zwracający uwagi na swojego pecha co do mnie, powiedział :
-Nieźle ją wytrenowałeś.. w kilka minut. ~ kolejne oklaski skierowane do Hobiego.
-Ale.. ja ~ dyszał. - jej nawet nie powiedziałem jak się stoi, ani nic.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Ja tylko wzruszyłam ramionami i podjechałam do kolejki,
aby znów poczuć tą adrenalinę. Odwróciłam się do gapiących na mnie chłopaków.
-Będziecie tak stać? ~ weszłam za barierkę i usiadłam. Czekałam na to, aż znowu będę mogła poczuć wiatr i łzy przez niego spowodowane. Chyba jeżdżę od dziecka, bo inaczej nie może być.
Zjechaliśmy jeszcze kilkanaście razy, aż w końcu karnety nam się skończyły. Gdy wracałam już deską w ręku, podeszła, a raczej podbiegła do mnie kobieta.
-To.. ty? Ty żyjesz? ~ Wydaje się znajoma, ale raczej coś powstrzymuje mnie przez rzuceniem się jej w ramiona.
-Chyba pani mnie z kimś pomyliła, nie jestem tą osobą.
-O.. Przepraszam. ~ Opuściła wzrok, a jej oczy zrobiły się mokre.
-Niech pani nie płacze.. może ta dziewczyna jest w lepszym miejscu?~ posłała mi pełne wdzięczności spojrzenie i mnie przytuliła.
-Dziękuję. ~ odeszła, a ja odprowadziłam ją wzrokiem. Uśmiechnęłam się.
-Dlaczego nie powiedziałaś jej, że to ty? Nie chcesz wiedzieć kim jesteś? Nie chcesz wrócić do rodziny? ~ usłyszałam nawał pytań od Kookiego, który stał za mną.
-Uspokój się. Wiem kim jestem. Jestem Ari. I już jestem w rodzinie, jesteście nią wy. ~ Wszyscy mnie słyszeli. I znów nie oddycham, znów muszę się oswobodzić od tych uścisków.
-Mówię..za dużo miłości jak na jeden dzień.. serio.. ~ znowu zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do domu, ja szybko wskoczyłam do prysznica i od razu poczułam ciepło. Choć tak naprawdę brakuje mi jego ciepła. Położyłam się na łóżku i włączyłam telewizję. Nic ciekawego. Wyłączyłam go, wyskoczyłam z ciepłego wyrka i podreptałam do salonu, aby wziąć jakąś książkę.
Szybko znalazłam „wybrankę” i położyłam się na łóżku. Zaczęłam czytać.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł do pokoju Kook z dwoma wielkimi kubkami kakao.
Położył je na półce i wskoczył do mojego łóżka.
-Dla mnie było trochę za mało miłości ~ oburzył się, a ja odpowiedziałam wielkim uśmiechem. Ułożyłam się na nim i znów powróciłam do lektury. Objął mnie i zaczął się bawić moimi włosami. Zaczęłam sączyć gorące kakao. Znów znajomy przebłysk. Ale mało mnie interesuje.
-Ari.. ~wymruczał
-Mwoh?
-Mogę cię o coś spytać?
-Pytaj śmiało. ~ uniosłam się, aby na niego spojrzeć. Oparłam brodę na jego klatce i patrzałam na jego cudną twarz. Czekoladowe oczy oglądały sufit. Nie było mi zbyt wygodnie, więc weszłam na niego całkiem. Oparłam ręce na nim, a na nich położyłam swoją głowę. Spiął się lekko.
-Jest taka dziewczyna.. bardzo mi się podoba, ale nie wiem jak mam jej powiedzieć, że ją kocham.~ przełknęłam gulę w gardle, a oczy szczypały mnie od nie wychodzących łez. Tylko przyjaciele.. pamiętaj. - poradzisz?
-Powiedz jej to, tak po prostu. Bez zbędnego ględzenia.
-Mogę.. wypróbować na tobie?
-Jasne. ~ wypaliłam bez zastanowienia. Chcę, aby był szczęśliwy. Gdy o niej wspomniał zabłyszczały mu oczy z podniecenia, miłości, troski. Chciałabym, aby jego oczy błyszczały w taki sposób, na myśl o mnie.
-Saranghae.
-Widzisz? Proste? Proste. A teraz idź i jej to powiedz.
-Już powiedziałem. ~ Bo błyszczą. Jaka ja głupia. Zaśmiałam się i opadłam obok niego. Nagle pojawił się nade mną. Zamknęłam oczy czując jego oddech na ustach, który sprawiał, że drżały. Gdy otworzyłam jego oczy były wpatrzone w moje, po czym obniżył wzrok – na usta. Powoli je musnął, po czym zamienił nieśmiały pocałunek w namiętny, który wyzwolił dawno trzymane uczucia.
-Ja ciebie też. ~ odpowiedziałam i oboje się roześmialiśmy.
-Bałem się o ciebie..
-Kiedy?
-Tam w górach.. bałem się o ciebie.
-Nie potrzebnie. ~ musnęłam jego usta i wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchałam się w szybko bijące serce.
Ferie zimowe.
Ten sezon, na którym możesz jeździć na sankach, nartach, łyżwach i oczywiście na snowboardzie.
Moja ulubiona pora roku. Nie tylko ze względu na sporty.
Śnieg, który roztapia się na dłoni,
Kocyk i grube skarpetki po powrocie z podwórka.
Kakao pyszne i gorące (najlepiej przy książce).
Choinka, lampki.
Wigilia, prezenty.
Cała magia świąt. Właśnie to kocham.
Z przejęcia i podniecenia nie mogę spać, a za kilka godzin jedziemy. W góry. Dwa tygodnie w śniegu po kolana. Wyciągi krzesełkowe, piękne krajobrazy do narysowania, tyle wspomnień do sfotografowania. Kolejne zauroczenie, które pewnie skończy się niczym.
Aigoo..muszę przestać marzyć,bo prześpię piękne widoki. Zamykam oczy, zaciskam powieki, które na złość chcą się otworzyć. Zasłaniam oczy ręką. Wyobrażam sobie owce przeskakujące przez płot, liczę je. Moja wyobraźnia jest do dupy. Zaczynam widzieć góry, zjeżdżające owce-narciarki,
owce-snowboardzistki oraz owce, które wjeżdżają na górę siedząc na wyciągu. Masakra.
Obracam się na bok. Nie zasnę. Leżę tak przez kilka minut, po czym gwałtownie podnoszę się do siadu. Mam zbyt wiele energii. Nadal w głowie mam obraz wysportowanych owiec. Postanawiam przelać to na papier. Przy okazji włączam muzykę na słuchawkach, specjalnie by nie obudzić siostry, która śpi obok za ścianą.
Gdy już w połowie skończyłam, na zegarku widniała 7:00. Czas, którym powinniśmy już wstawać, aby być na miejscu o 15:00. Schowałam rysunek do teczki, natomiast ją dałam do mojej torby.
Ubrałam dresy i zbiegłam na dół do pokoju rodziców.
-Wstawajcie! Jest siódma! Trzeba się zbierać! ~ rodzice, którzy byli do siebie przytuleni, ocierają oczy i podnoszą się do siadu. Rozśmieszyło mnie, w jaki sposób potrafią się zsynchronizować – zrobili wszystko jednocześnie oraz oboje mlasnęli. Zamiast obserwować dwójkę dorosłych otrząsających się ze snu, popędziłam do pokoju siostry, wskoczyłam na jej wielkie łóżko i zaczęłam po nim skakać.
-Co jest? ~ spojrzała na mnie ze złością, co sprawiło u mnie szeroki uśmiech.
-Wstawaj!
-Nie drzyj się..dobra?
-WSATWAJ!~ jedyne co uwielbiam jej robić, to dokuczać. Zrzuciła mnie z łóżka, więc poleciałam na ziemię. A ona zamknęła oczy i okryła twarz kołdrą.
-No wstawaj.. ~ zaczęłam ją lekko bić. - Jedziemy za niedługo.. ~ Usiadła i rozciągnęła się, po czym wstała. Nie trwało to długo.. padła jak długa na łóżko jakby zemdlała. Wzięłam jej rękę i zaczęłam ciągnąć. Spadła. Otrząsnęła się. Z pogardą jaką na mnie patrzyła i masowała obolałe miejsce wiedziałam, że jest na mnie zła, ale tylko wyszczerzyłam ząbki i wyszłam szybko z jej pokoju.
Poszłam do toalety, aby umyć zęby i zrobić lekki makijaż. W ogóle nie czuję się śpiąca, wręcz przeciwnie.
Wzięłam spakowane już rzeczy i zeszłam na dół. Mama podała mi kawę. Pokręciłam głową, a ona oddała ją mojej siostrze, która widocznie nadal była wkurzona. Wyjęłam mleko z lodówki, nalałam do kubka.
-A wy co tacy smętni? Jedziemy w góry! Uśmiechnijcie się!
-Jest siódma.. czego się dziwisz? ~ rzuciła siostra, a rodzice przytaknęli zgadzając się ze słowami.
-A ty? Co taka pełna energii? Hmm? Wypiłaś kilka kaw czy co?
-Nie.. jestem po prostu szczęśliwa, że wreszcie urwiemy się z tego miasteczka. Znudziły mi się te małe górki.. chcę czuć adrenalinę i nutkę strachu, a nie żenadę..
-No dobrze.. to jak jesteś taka żwawa, to może pomożesz mi pochować wszystkie torby do samochodu?
-Wiesz tato.. jakoś tak słabo mi się zrobiło…
-Nie marudź..tylko chodź ~ wzdychnęłam i podążyłam za ojcem.
Pół godziny później wszyscy byli już w samochodzie. Przez chwilę miałam dziwne przeczucie, ale szybko je odsunęłam. Oparłam się o siedzenie i zaczęłam oglądać świat za szybą.
Przyglądałam się, każdej napotkanej przez wzrok osobie, psu i pięknie ozdobionych domach.
Słyszałam stłumioną rozmowę mamy z siostrą, przez słuchawki. Mimo, że miałam muzykę na fulla to i tak słyszałam ich głośne śmiechy. Tata, widzący mnie przez przednie lusterko posłał mi znudzone i pełne rozpaczy spojrzenie. Zaśmiałam się na ten widok. Odpowiedziałam mu tym samym.
Mówiąc szczerze, jestem bardziej przywiązana to tego staruszka, niż do mamy, która oczywiście bardziej jest przywiązana do siostry.
Mijają minuty, godziny a ja jestem coraz bardziej zniecierpliwiona, nie tylko tym, że nie mogę się wyprostować, czy wreszcie poczuć zimny wiatr powodujący łzy, a jeszcze jakimś naprawdę dziwnym przeczuciem, że nie będzie to normalny wyjazd.
Tata przyspieszył, co mi się nie podoba, lecz zaczynam się powoli przyzwyczajać.
Mijamy las, jesteśmy w jakimś mieście, znów jesteśmy między drzewami i tak w nieskończoność.
Nudzi mi się, ale jednak nie chcę z nikim rozmawiać. Wolę być sama, ze swoimi myślami. Plecak, który mam na sobie – bo go nie ściągnęłam, nie wiem czemu jestem do niego przywiązana, nie żebym go nigdy nie zdjęła; po prostu go lubię nosić – zaczyna mnie uwierać.
-Daleko jeszcze? ~ Tata chciał odpowiedzieć, ale zagłuszyło mnie uderzenie. Poczułam straszny ból głowy i zimno, straszne zimno. Nic nie widzę. Ciemność..
*Jeon Jungkook*
-Hyuuung.. zejdź ze mnie… ~ wyjęczał Jimin, spod brzucha Hoseoka.
-Nie. Zjadłeś moje ulubione ciasto.
-Nie prawda. ~ cała piątka, łącznie ze mną przyglądała się temu zajściu, każdy próbuje się nie zaśmiać, żeby nie wylądować tam gdzie ChimChim.
Zabawne jest to, że Hobi właśnie tak kara.. za nie posłuszeństwo? Nie wiem, czy można to tak nazwać.
-Mianhae.. nie chciałem.. Spalił się, więc je zjadłem, żebyś nie był niezadowolony..
-Chincha? Jakoś ci nie wierzę. ~ powiedział po czym bardziej przygwoździł swoim ciałem biednego Parka.
-Jebal, zejdź ze mnie.. uduszę się zaraz.. ~ J-Hope wstał i się otrzepał.
-Pabo. ~ pokazał mu język po czym poszedł do pokoju. Gdy Hoseok znalazł się za drzwiami, Jimin powtórzył to dziecinne zachowanie, wstał i poszedł do kuchni.
-hmmm.. nie wiem co mam powiedzieć w tej głupiej sytuacji, ale nie chcę pogarszać sprawy. ~ powiedział Namjoon, a reszta zespołu pokiwała głowami.
-To.. co robimy? ~ spytał po chwili V, zmieniając gwałtownie temat.
-Nie wiem. Masz jakiś pomysł? ~ rzucił Jin.
-Możemy iść spać. ~ wyszczerzył ząbki w uśmiechu Suga, który nie spał za wiele z powodu pisania tekstu do nowej piosenki.
-Ty możesz iść spać, a każdy zajmie się sobą.. co wy na to? ~ odezwał się Namjoon. Pokiwaliśmy głowami. Suga poszedł do pokoju, Jin do kuchni, Tae został i włączył telewizję, Rap Monster podreptał do własnego pokoju, a ja.. mam ochotę na spacer. Poszedłbym sam, ale żaden Hyung mi nie pozwoli. Choć jestem już pełnoletni. Normalnie dla nich jestem jak dziecko.. więc muszę kogoś poprosić, żeby ze mną poszedł.
-Hyung… ~ zwróciłem się do V, który oglądał jakieś animowane bajki – i to ja jestem dzieckiem? - odwrócił się do mnie – Może pójdziemy się przejść?
-Emm.. jestem trochę zajęty…
-No dobra.. ~ wstałem i poszedłem do lidera. Spytałem o to samo.
-Dobry pomysł! Chłopaki.. idziemy na spacer! ~ słychać było zrezygnowane jęknięcia. ~ nie ma odmowy! ~ przez drzwi wszedł już zaspany Suga, który był w swojej piżamie.. w kaczuszki..
-Ja też muszę? ~ otarł oczy.
-Ty idź spać. ~ Pokiwał głową i odszedł.
-Ubieraj się Jung. ~ powtórzyłem ruchy Yoongiego, lekko zrezygnowany, myśląc, że pójdziemy tylko we dwójkę. Ubrałem się ciepło i wyszedłem za Hyungami. Prawie każdy był już mokry ze śniegu. Przewróciłem oczami, jak mogą uważać mnie za dziecko, skoro zachowują się gorzej. Choć też nie jestem bez winy, bo od razu rzuciłem się na Jimina, który we mnie celował. Zaczęliśmy się bawić. Po uspokojeniu się poszliśmy wzdłuż drogi dla aut. Odsunąłem się trochę od chłopaków
i szedłem w milczeniu. Wolę być sam ze swoimi myślami niż z kimś. Idąc przez niegłęboki rów poczułem, że nadepnąłem na coś. Spojrzałem w dół. Widzę włosy, ubranie, ktoś tu leży.
-Chłopaki! ~ wszyscy do mnie od razu przybiegli, widząc moją przerażoną twarz zwróconą na osobę leżącą przede mną spojrzeli tam gdzie ja.
-O jezu.. ~jęknął Jimin. Namjoon i Jin bez słowa szybko odwrócili ciało, jak się okazuje to dziewczyna. Na twarzy ma krew.
-Dzwoń do Sugi. ~ Lider podaje telefon przerażonemu Hoseokowi. Słychać złego Yoongiego, któremu przerwano sen. Hobi szybko wytłumaczył mu co się stało.
-Już jedzie. ~ nie wiem czemu nic nie robię. Stoję i patrzę na zakrwawioną twarz. Jaka ona jest blada.
-Żyje. Raczej nic jej nie jest, ale lepiej zabierzmy ją do szpitala. ~ po chwili z piskiem opon samochód zatrzymał się niedaleko nas. Jimin i ja zanieśliśmy ją do auta.
-Jadę. ~ mówię, bez zastanowienia.
-Ja też. ~ mówią wszyscy po kolei.
-Przecież wszyscy się nie zmieszczą.
-Jadę. ~ powtarzam. ~ znalazłem ją.
-Dobra. Ty, ja Suga i Jin. Reszta do domu. Już. ~ Zadecydował lider. Zrezygnowana trójka wraca do domu. Nie wiem czemu, jestem zobowiązany jej pomóc.
Jedziemy. Jej głowa leży na moich kolanach. Ocieram jej krew z twarzy, robię to delikatnie, aby jej czegoś nie zrobić.
Nie jechaliśmy długo. Jesteśmy na miejscu. Razem z Jinem przenosimy dziewczynę. Lekarze zbiegają się wokół niej.
-Co jest jej?
-Miała wypadek. ~ odpowiadam pielęgniarce. Podążam wzrokiem za odjeżdżającą z kilkoma lekarzami u boku
-Jesteście kimś z rodziny? ~ pokiwaliśmy głową. ~ Bliskimi znajomymi? ~ już miałem powtórzyć sprzeczny ruch głową, ale :
-Tak. ~ Trójka przyjaciół spojrzała na mnie zdziwiona. Pielęgniarka odeszła.
-Że co? ~ pyta Suga.
-Zwariowałeś? - Mówią w tym samym czasie Jin i Namjoon.
-Nie. Przecież widzieliście, że była sama.
-Ale to nic nie oznacza! Nie wiemy nawet jak się nazywa. ~ wypalił Suga.
-Dopóki nie znajdziemy jej bliskich i oraz nie będzie jej lepiej będziemy się nią opiekować. ~ powiedziałem ostrym jak i pełnym współczucia głosem. Nie wiedziałem, że tak potrafię..
-Jungkook ma rację. Nie możemy jej tak zostawić. ~ popiera mnie lider
-Dobra.. ale nie ręczę za siebie, gdy mi podpadnie..
Zaczęliśmy rozmawiać o tym, czy zabieramy ją do dormu czy nie. A jak tak, to gdzie będzie spać.
Po jakimś czasie lekarz podchodzi do nas z informacją, że nic jej nie jest.
-A możemy ją zabrać?
-Możecie, jednak musicie uważać. Jest nieźle poobijana i zziębnięta. ~ odpowiedział po zastanowieniu.
Dostaliśmy spis lekarstw, które musimy jej podawać, oraz porady. Wyręczyli nas zabraniem jej do domu. Razem z Namjoonem pojechaliśmy karetką, a Jin i Suga pojechali do apteki.
*Normalna narracja*
Głowa mnie boli. Jest mi nie wygodnie. Czuję na sobie wzrok. Zaczynam się wiercić. Aż w końcu otwieram oczy. Z moich ust wydobył się pisk spowodowany szokiem. Przede mną stała siódemka chłopaków. Każdy przygląda mi się.. z fascynacją i ciekawością.
-Kim.. wy.. jesteście? ~ to mój głos? Straszne.
-Raczej, kim ty jesteś?
-Ja jestem..ymm ja.. nie wiem jak się nazywam… ~ nie wiem.. kim w ogóle jestem?
-Witaj „Nie wiem jak się nazywam” Ja jestem Namjoon, to jest Suga, Jin, J-Hope, Jimin,V oraz Jungkook. ~ każdy z osobna pomachał ręką w moją stronę.
-Ja naprawdę tego nie wiem… nie pamiętam nic. ~ choć do głowy przychodzi mi śmieszna myśl.. jest jakaś bajka, którą kiedyś słyszałam bardzo mi przypomina to zajście. Siedem krasnoludków i królewna śnieżka? Nie wiem..
-Dobrze.. to może wymyślimy ci imię?
-Co ja tu w ogóle robię?
-Leżałaś nieprzytomna w rowie ~ odpowiada czerwono włosy chłopak.. chyba Jin.. nie albo Jimin? Nie wiem.
-Aha? Na prawdę? O Jezu..~ opadłam na miękką poduszkę.
-O mam! ~ wszyscy razem ze mną spojrzeli na śmiesznie wyglądającego chłopaka ze śmiesznym uśmiechem, jest brunetem.. bardzo uroczym brunetem.. Suga? Nie… chyba V. Tak myślę..
-Co masz? ~ pyta Namjoon – go zapamiętałam.
-Imię.. ~ wyszczerzył się w ten śmieszny sposób.
-Jakie wymyśliłeś? ~ tym razem to odezwał się najbardziej gburowaty, białowłosy chłopak, który jest strasznie blady.. raczej..biały jak cukier.. o mam ! Suga.
-Ari!
-Dlaczego 'Ari'?
-Nie wiem. Tak po prostu. ~ wzruszył ramionami.
-Mi się podoba. ~ uśmiechnęłam się do niego.
-Łatwo zapamiętać. ~ powiedział Jimin, chyba.. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Właśnie naszła mnie jedna myśl..
-Czy gdy leżałam w tym rowie, byłam w tej piżamie? ~ każdy spojrzał na ostatniego chłopaka. Zaskoczony i zdenerwowany podrapał się po głowie..
-tak..to znaczy.. nie.. ale.. twoje.. ubranie było… zakrwawione.. no… nie.. podgląd..ałem.. ~ odruchowo rzuciłam w niego poduszką leżącą obok mnie.
-Zboczeniec. ~ odparłam ponuro i dość cicho.. spojrzał na mnie i bezgłośnie powiedział „przepraszam” prychnęłam i odwróciłam wzrok od niego.
-Dziękuję, że mi pomogliście ale nie mogę tu długo zostać. Muszę wracać.
-Dokąd?
-Ja.. nie wiem.. ~ właśnie się zorientowałam, że nie mam dokąd wrócić. Czyli ..muszę tu zostać?
-Możesz tu zostać jak długo chcesz. ~ uśmiechnął się szatyn, J-Hope..tak?
-Kamsahamninda. ~ mam nadzieję, że to nie psychopaci.. nie wyglądają na takich.
-Nie ma za co. ~ powiedzieli wszyscy chórem, oprócz zboczeńca.. chyba Jungkooka. Jest smutny.. aż tak go uraziłam?
Dopiero teraz spostrzegłam drugie łóżko. Czyli nie będę sama w pokoju.. czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? Przełknęłam głośno ślinę.
-Kto… będzie spał w tym pokoju. ~ nikt się nie zgłasza.
-Ja..~ No nie.. będę w pokoju ze zboczeńcem? O Boże..
-Aha.. ~ muszę wstać.. do toalety. Zaczynam się podnosić, gdy połowa chłopaków naskoczyła na mnie i położyła mnie z powrotem na łóżku.
-Co jest?
-Nie możesz się ruszać! ~ powiedzieli chórem.
-A do kibelka nie mogę pójść?! ~ odsunęli się speszeni, a ja wstałam i od razu usiadłam. Złapałam się za głowę. Co za ból! I te zawroty. Któryś z zebranych pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do łazienki. Od razu wyszedł. Nadal nie wiem kto to był.. miałam zamknięte oczy. Załatwiłam potrzeby. Wstałam i opierając się wyszłam z łazienki. Co zobaczyłam bardzo mnie zszokowało.
-Jezu.. zawału mam dostać? Dlaczego stoicie tu wszyscy? Nie jestem dzieckiem specjalnej troski! ~ wykrzyczałam i straciłam panowanie nad ciałem. Złapał mnie.. Jungkook.. eh.. czyli jestem na niego skazana.
-Ehh..dzięki. ~ pomógł mi wrócić do łóżka. Położyłam się i zapadłam w sen.
-Ari.. Ari,..obudź się ~ no tak to ja.. otwieram jedno oko. Widzę Jina..chyba
-Mwoh?
-Jesteś głodna?
-Nie..albo tak..jestem..cholernie. ~ po chwili pojawiła się tacka i jedzenie na niej.
Wzięłam się za jedzenie kimchi, które było szczerze mówiąc pyszne. Zajadałam się nim, jakbym jadła po raz pierwszy od kilku miesięcy.
-Bardzo ładnie rysujesz. ~ odwróciłam się do J-Hope'a.
-Ja rysuję?
-Najwidoczniej. ~ pokazał mi dziwny rysunek. Z owcami? Jako narciarze, snowboardziści? Wydaje mi się to bardzo znajome. Dziwna jakaś byłam..
Kilka dni później łatwiej rozpoznawałam siódemkę chłopaków. Dowiedziałam się, że są piosenkarzami/raperami/tancerzami – czyli są zespołem znanych mi piosenek i bardzo mi się podobają. Czuję się o wiele lepiej, choć często mam bóle głowy. Jungkook jest bardzo cichy i zamknięty, ale bardzo mi pomaga, znaczy to, że jest nadopiekuńczy. Bardzo. Czasem mnie to wkurza. Gdy cały zespół jedzie do pracy ja czytam, sprzątam, leżę, spaceruję (oczywiście bez ich wiedzy – zabili by mnie).
Akurat jest ten dzień, w którym są w studiu. Nie mam co robić. Z nudów zaczynam piec ciasto, które o dziwo umiem robić. Bo do gotowania się nie nadaję.. spróbowałam już i wolę dalej nie próbować. Mają za nie długo wracać, więc ich miło zaskoczę. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Robię inne ciasto nawet nie wiem skąd te pomysły się biorą, ale zaczynam je robić. Zrobię pierniczki. Ale, żeby mi się nie nudziło, włączam na telefonie Jungkooka playliste, dał mi go na wypadek gdybym czegoś potrzebowała. Zaczynam tańczyć, trochę niezdarnie, no ale jak mnie nikt nie widzi to co za problem? No i wypaplałam. Chciałam sprawdzić piekarnik, który był już nagrzany by włożyć do niego pierniczki wyłożone na tacy. Zrobiłam piruet i zobaczyłam całą siódemkę. Wszyscy się szeroko uśmiechali, a mnie paliła twarz ze wstydu. Przestałam tańczyć i spochmurniałam.
-Dlaczego przestałaś?! ~ krzyknął oskarżycielsko Hoseok – tak się nazywa J-Hope, czyli także Hobi, jak zaczęłam go nazywać.
-Bo wy wróciliście..
-No i co z tego? ~ skrzyżował ręce na piersi. Zauważyłam, że wszyscy skopiowali zachowanie Oppy.
-Wstydzę się ~ spuściłam wzrok. Odwróciłam się i zaczęłam dalej wykrawać ciasteczka. Wielkie cielsko złapało mnie od tyłu i zaczęło mną gibać, co wyglądało dość zabawnie z perspektywy chłopaków, którzy widząc mnie wybuchli śmiechem, ja też. Hobi nadal mnie obejmujący położył głowę na moim ramieniu i szepnął :
-Zatańcz ze mną ~ zrobiło mi się ciepło, powiedział to tak.. kusząco. Odwróciłam się do niego głową, obracając się zobaczyłam ponurego Kooka..dlaczego? Nie przejęłam się tym za bardzo. Zaczęłam tańczyć i kręcić tyłkiem, co nie było zamierzone.. tylko jakby.. odruchowe. Za sobą słyszałam pogwizdywanie i trzaśnięcie drzwiami. Wszyscy zebrani zaczęli tańczyć.
Po jakimś czasie ich wygoniłam i zaczęłam kończyć to co zaczęłam .Ale było mi nudno. A że nie chciałam pytać wszystkich, poszłam do najbliższego mi Jeona. Niby trochę zboczony, ale kochany jak nie wiem co. Uśmiechnęłam się. Dobry z niego przyjaciel. Otworzyłam zamknięte drzwi, zamknęłam je z powrotem, chciałam być jak najciszej, żeby zaskoczyć mojego Oppę. Odwróciłam się do łazienki, która się otworzyła. Był w samym.. ręczniku. Zrobiło mi się duszno, przełknęłam głośno ślinę i zamknęłam oczy, które chciały się otworzyć, ale zatrzymałam je rękami.
-Mianhae..
-Nic się nie stało. Możesz otworzyć oczy. ~ w ogóle się nie ubrał.. jak stał tak stał.
-Jakbyś nie mógł się ubrać.
-Po co? Tylko ty jesteś w pokoju.
-No właśnie. ~ powiedziałam mu powoli, aby zrozumiał.
-Co? Czujesz się nieswojo?
-Nie..po prostu.. ~ uśmiechnął się szeroko i zaczął się zbliżać.
-Co robisz?
-Chcę cię przytulić. ~ nie zdążyłam nic powiedzieć, a on przylepił się do mojego ciała. Jest.. gorący. Strasznie. I czuję się.. lekko, bezpiecznie. Nawet bardzo. Objęłam go i wtuliłam się w jego twardą pierś. Obudziłam się z transu, dopiero gdy usłyszałam piszczenie piekarnika.
-Zapomniałam.. może pomógłbyś mi w robieniu pierniczków?
-Jasne.. możesz się odwrócić? ~ przytaknęłam i wypełniłam prośbę. Usłyszałam zapinanie rozporka.
-Już. ~ nadal się nie odwróciłam. Po co mnie przytulił i dlaczego czuję się z tym.. dobrze? Myślałam, że zauroczyłam się w Jiminie. Chyba..
Znów mnie przytulił, od tyłu. Jaki on wygodny. Ahh.. dobra..
-To chodźmy.
Nie wiedziałam, że można się tak świetnie bawić przy wykrawaniu pierniczków. A jednak. Można. Prawie cały czas się śmiałam, on również. Wymyśliliśmy układ taneczny, dość zabawny. Jesteśmy cali z mąki. Raz się poślizgnęłam, ale mój wybawiciel mnie złapał.
Teraz jemy pierniczki, oglądamy jakiś nieciekawy film, nie wiem w jaki sposób znalazło się u mnie tyle odwagi, że położyłam głowę na jego brzuchu, a nogi mam splątane z jego. Wiem, że wygląda to strasznie zabawnie, ale jest strasznie wygodne. Dowiedziałam się, że dostali dwa tygodnie wolnego. Co oznacza wiele zabawy.
-Zbiórka w salonie! ~ no tak Namjoon będzie wygłaszał mowę. Jak co wieczór. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Wstałam, ale Kookie mi nie pozwolił, zwalił mnie na siebie, co było złym pomysłem, ponieważ jego usta musnęły moje. O Boże. Źle poczułam, czy rzeczywiście one są takie miękkie? I takie ciepłe? Wiem, że nie był on pocałunkiem, ale było to najlepszym czymś w moim życiu. Wracając do rzeczywistości, Jung nadal na mnie patrzy, tym wzrokiem. Jest lekko różowy, pewnie jak ja.
-Mam dwa razy powtarzać?! ~ szybko poszliśmy do salonu, w którym byli już wszyscy. Nie było miejsca, więc chciałam usiąść na podłodze, lecz ręka Hobiego pociągnęła mnie na siebie. No i usiadłam na jego kolanach. O ile mi się nie przewidziało Kookie rzucił wrogie spojrzenie Hoseokowi.
-No dobra. Jak już tu są wszyscy, to może zacznę. Jak wiecie, mamy od jutra wolne. Jutro jedziemy w góry.
-Yay! ~ wszyscy krzyknęli, łącznie ze mną. Dziwne. Nawet nie wiem z czego się cieszę.
-Ari..umiesz na czymś jeździć? ~ wzruszyłam ramionami.
-Zobaczymy. Macie coś na zbyciu? Jak nie umiem, to może ktoś zrobi mi lekcję ? Jak jeździć na nartach, snowboardzie. Bo jakbyście nie wiedzieli chcę się nauczyć. ~ powiedziałam to na jednym wdechu.
-Ja cię nauczę na nartach ! ~ krzyczy Jimin
-A ja na Snowboardzie! ~ wrzeszczy Hobi, prawie spadłam z jego kolan. ~ o mianhae. ~powiedział po czym poprawił mnie i przyciągnął bardziej do siebie. Czyli był wtulony we mnie, a na dodatek na nim siedziałam. Co za dziwne uczucie. Szczególnie, że czułam się źle co do Jungkooka. Jakbym go zdradzała, a nawet z nim nie jestem!
-Dobra. Czyli jutro góry. Zbiórka o ósmej.
-Jezu.. nie dość, że wolne to jeszcze trzeba wcześnie wstawać. ~ zaczął zrzędzić Suga. Poklepałam go po plecach.
-Wiem co czujesz..~ poparłam go, rzucił do mnie spojrzenie w stylu „Dziękuję, że przynajmniej ty mnie rozumiesz” . Uśmiechnęłam się do niego i wstałam.
-Dobranoc wszystkim! ~ po czym poszłam. Ale zatrzymał mnie odgłos wzdychnięcia. - co?
-A przytulas? ~ powiedział V.
-Jezu.. co za dzieci.. ~ zaczęłam od V, Jimina, Namjoona, Jina, Sugi, Hobiego – który niezwykle długo mnie przy sobie trzymał.
-No to dobranoc. ~ powiedziałam i zignorowałam pomruki niezadowolenia. Właśnie sobie uprzytomniłam, że nie przytuliłam Kooka. Odwróciłam się i zobaczyłam go z opuszczoną głową. Pabo. Jak mogłaś o nim zapomnieć?
-To nie było miłe.. Hobiego przytulała najdłużej..co za..~ szepnął Suga.
-Słyszę to. Jak będziesz milszy, to może się nad tobą zlituję. ~ pomachałam do nich nadal z odwróconą głową, zarzuciłam włosami, odwróciłam się do nich i słodko uśmiechnęłam, po czym zniknęłam z zasięgu ich wzroku. Przebrałam się w piżamę, Kooka jak się okazało. Nie mam w ogóle własnych ubrań. Mam tylko stare dresy chłopaków i za duże bluzki. Umyłam zęby – specjalnie dla mnie poszli do sklepu i kupili mi szczoteczkę..
Zgasiłam światło i się położyłam. Po jakimś czasie Jeon wszedł do pokoju. Jakoś nie chciało mu się wchodzić do łazienki i przebrać. Chyba myśli, że zasnęłam. Dzięki światłu księżyca wypadającego zza okna widzę umięśniony brzuch. Szybko się odwracam, gdy jego gatki opadają na dół. Jednak nie na długo. Na szczęście był już przebrany. Musiałam szybko zamknąć oczy, ponieważ do mnie podszedł. Nakrył na mnie kołdrę. Po co on to robi? Aigoo.. to mi się tak podoba. Mruczy cicho dobranoc i kładzie się na swoim łóżku. Właśnie jest ten czas. Robię jeden wdech i wydech. Wyskakuję z łóżka, odkrywam szybko przykrywającą go kołdrę i wskakuję do niego.
-CO ty.. robisz?!
-Nie przytuliłam się do ciebie. ~ mówiąc to odwracam się do niego bokiem, kładę głowę na jego klatkę, a nogę kładę na jego.
-Ale to nie jest ważne. ~ mówi, głośno przełyka ślinę.
-To jest bardzo ważne. ~ Wtulam się w niego bardziej – Widziałam, że ci smutno, więc się odpłacam.
-No dobrze. ~ położył swoją rękę na moich plecach. Jak mi wygodnie. Wtuliłam się w jego pierś, jakbym nie była wystarczająco blisko. Przez przypadek, mruknęłam z zadowolenia.. na głos. Jaki on cieplutki.
-Wygodnie ci?~ pytam
-Tak. Nawet nie wiesz jak bardzo. ~uśmiechnęłam się do jego klatki i wtuliłam się jeszcze bardziej.
-To dobrze, mnie też. ~ zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że nie czuje jak bardzo bije mi serce, choć to mało możliwe, bo zaraz mi wybije z żeber. Jego serce też nie bije normalnie. Chyba polubię ten sposób spania.
-Chyba tu zostanę..
-Zostań.
-Arraso.
Gdy się obudziłam, poczułam, że brakuje mi ciepełka. Jungkook mi uciekł. Jęknęłam rozczarowana. Ktoś za mną się zaśmiał, bardzo cicho ale to słyszałam. Odwróciłam się.
-Wstałaś. ~powiedział Kook.
-Przyglądałeś mi się? ~ uśmiechnęłam się do niego.
-Można tak powiedzieć..
-Dlaczego mi uciekłeś? Jest mi zimnooo. Oppa… ~ poklepałam miejsce obok siebie i wyciągnęłam ręce jak dziecko. Zaśmiał się ponownie, tym razem głośniej. I Położył się obok mnie, a ja znów mogłam poczuć ciepło jego ciała. Jego zapach perfum jest strasznie kojący, a jego dotyk uspokajający. Ahh.. przestań czuć to co czujesz.. zaraz cię to przerośnie. Zamiast się odsunąć przesuwam się jeszcze bliżej.
-Dobra.. bo spóźnimy się na zbiórkę. Na twoim łóżku leży kombinezon. Ja wyjdę. ~ zrobiłam smutną minkę i pokiwałam głową. Wtuliłam się na sekundę w niego i wszyłam z tego cudownego objęcia. Widocznie nie tylko mi było dobrze. Jeon niechętnie wstaje i wychodzi. Za nim wyszedł puścił mi oczko. A mi zrobiło się gorąco. Dlaczego taki niewinny gest powoduje taką reakcje? Otrząsnęłam się. Ubrałam czarny kombinezon. Był na mnie dobry. Jak? Nie kupili mi przecież nowego.. prawda? Kombinezon jest damski z tego co widzę..?
-Czy to jest nowe? Po co kupowaliście mi nowe? Po co tracicie na mnie pieniądze? ~ trochę się zdenerwowałam.
-Przyjmij, że to jest prezent.
-Ale ja wam nie dałam prezentu..
-Nie musiałaś.. sama nim jesteś. ~ usłyszałam za plecami Kooka. Namjoon pokiwał potwierdzając te słowa, tak jak reszta zespołu siedząca na kanapie.
-Ojej. ~ jakie to było słodkie.
-No dobra.. byłem miły.. zasłużyłem? ~ zaśmiałam się, jak zobaczyłam ręce Sugi wyciągnięte w moją stronę.
-Aigoo.. pabo.~ przytuliłam go, co spowodowało, że zostałam ludzką przytulanką – każdy się upominał. Do Kookiego się tylko słodko uśmiechnęłam, aby mu dać znać, że będzie powtórka z odwdzięczenia.
Jacy oni są niesamowici.. nawet nie wiem kiedy to kupili.. mam buty narciarskie, narty, buty do snowboardu, deskę, rękawiczki, gogle, kurtkę, czapkę. Łzy szczęścia zaczęły mi spływać po policzkach. Jung widząc to starł je.
-Jesteście...niesamowici.. jak znajdę pracę to oddam wam wszystko.
-Ty jesteś bezcenna, więc w żadnym wypadku nam nie oddawaj!
-Kolejne miłe słowa.. dziękuję.. ~ kolejne łzy poleciały. Chyba zaraz się uduszę, grupowy przytulas był najgorszym pomysłem w moim życiu. Każdy ściska mnie jak przytulankę. Zaczęłam się rozpychać, by móc oddychać.
-Za dużo miłości jak na dziś. ~ Zaśmialiśmy się. Wzięliśmy potrzebne rzeczy i pojechaliśmy w stronę gór. Po drodze śpiewaliśmy ich piosenki i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Siedziałam pomiędzy Kookiem, a Hobim. Nie było zbyt ciekawie. Najwygodniej mi było gdy Jeon złapał po kryjomu moją rękę i zataczał na niej kojące kółka. Hoseok co chwilę mnie zagadywał, popisywał się i zwracał na siebie uwagę, a mój współlokator nie odzywał się w ogóle tylko mnie trzymał. Kocham to w nim. Chyba raczej go całego.. ale ciii.. my się tylko przyjaźnimy. Tylko…
Jesteśmy na miejscu.
-To jak? Czego chcesz się najpierw nauczyć? Narty czy snowboard?
-Sn..Narty. ~ nie chcę za dużo spędzać czasu z Hobim.. nie chcę, żeby mnie podrywał. Źle się z tym czuję w stosunku do Kooka.
-To idziemy? ~spytał mnie Jimin. ~ chcesz od razu z tej większej czy..
-Z większej. ~ nie dałam mu skończyć, bo chcę poczuć adrenalinę. Już, teraz.
-Arraso. ~ wjeżdżamy na wyciągu krzesełkowym. Dlaczego mnie to tak cieszy? Nie wiem, ale cieszy mnie cholernie. Zrobiłam zdjęcie Jiminowi, swoim nowym telefonem, który dostałam w prezencie.. znowu. Oni są po prostu niemożliwi.
Gdy już dojechaliśmy na samą górę, Jimin pokazał mi jak powinno się jeździć, jaką powinno się mieć postawę, jak jechać wolno, jak zahamować. Wydaje mi się to proste, wręcz banalne. Jimin miał mi coś tam jeszcze pokazać, kiedy ja się odwróciłam. Pomachałam do niego i śmignęłam na dół. Jakie to N.I.E.S.A.M.O.W.I.T.E. Wiatr we włosach, powodujący łzy, mimo że mam na sobie gogle. Wykonałam idealne hamowanie i zaśnieżyłam Hobiego i Sugę, którzy zapewne chcieli się nabijać z moich upadków.
-I jak mi poszło? ~ wyszczerzyłam ząbki.
-Ari.. to ty? Nie jakaś profesjonalistka? Zasuwałaś tak szybko. Patrz ~ Hobi wskazał mi palcem Jimina, który cały czas stał na górze i jak skamieniały wpatruje się w mnie. Zaczęłam się śmiać wraz z Yoongim i Hoseokiem. Po chwili Jimin wyrwał się transu i zjechał.
-Jak ty to zrobiłaś?
-Co zrobiłam?
-NO TO! ~ wskazał mi palcem górę. ~ zjechałaś.
-No, zjechałam tak jak mi kazałeś.
-Nie pokazywałem ci połowy z tego co wykonałaś! Ja nawet większości nie umiem!
-Jasne.. ~patrzy na mnie takim wzrokiem, że chyba mu wierzę.
-Może zamiast stać i marznąć pójdziecie na wyciąg? ~ z rozmowy wyciągnął nas Namjoon stojący w kolejce wraz z Kookiem. Od razu poszłam w ich stronę. Tym razem pojechałam wraz z nimi i Jinem, który dojechał.
-To jak udał ci się pierwszy zjazd? ~ spytał Rap Monster.
-Ymm.. daebak! To jedziemy? ~ zaczęłam jeździć na nartach jak na łyżwach dopóki nie dojechałam na krawędź. Spojrzałam na Jeona, który się najwyraźniej mną martwił. Wysłałam mu uspakajające spojrzenie, a on się uśmiechnął. Odwróciłam się i zaczęłam jechać. Zygzakiem i różnymi sposobami, których nie umiem nazwać. Tym razem obsypałam samego Sugę. Przypadkowo parsknęłam śmiechem, oburzył się, więc do niego podjechałam i przytuliłam go mrucząc cicho „mianhae”. Poczekałam na Jina, aby dał mi kluczyki do samochodu, ponieważ chcę zmienić buty i schować narty. Po chwili wróciłam, oddałam Jinowi jego własność i usiadłam na krzesełku, który zaczął powoli sunąć na górę. Zauważyłam zjeżdżającego Jimina, więc go nagrałam, tak samo jak Hobiego, Namjoona i koślawo utrzymującego się na nartach Jina. Jemu przydałaby się lekcja. Jestem na górze. Nie miałam wykładu, na temat tego jak powinnam stać, hamować czy jechać, ale myślę, że sobie poradzę. Usiadłam i zapięłam wygodnie buty. Zrobiłam wielki wdech i wydech.
-Czekaj a wyk..~ usłyszałam niedokończone zdanie Hoseoka. Ale już wystartowałam. Nie widziałam, że można z taką prędkością jechać na desce, a jednak. Zrobiłam odruchowo kilka trików, nawet nie wiem jakich, po minucie byłam już na dole, kolejne idealne hamowanie. Tym razem śnieg poleciał na Kooka, Namjoona i Sugę. Teraz zaczęłam się śmiać. Ale przestałam, gdy usłyszałam klaskanie. Spojrzałam na chłopaków, którzy patrzyli na mnie z podziwem. Gdy Hoseok pojawił się obok mnie, Suga już nie zwracający uwagi na swojego pecha co do mnie, powiedział :
-Nieźle ją wytrenowałeś.. w kilka minut. ~ kolejne oklaski skierowane do Hobiego.
-Ale.. ja ~ dyszał. - jej nawet nie powiedziałem jak się stoi, ani nic.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Ja tylko wzruszyłam ramionami i podjechałam do kolejki,
aby znów poczuć tą adrenalinę. Odwróciłam się do gapiących na mnie chłopaków.
-Będziecie tak stać? ~ weszłam za barierkę i usiadłam. Czekałam na to, aż znowu będę mogła poczuć wiatr i łzy przez niego spowodowane. Chyba jeżdżę od dziecka, bo inaczej nie może być.
Zjechaliśmy jeszcze kilkanaście razy, aż w końcu karnety nam się skończyły. Gdy wracałam już deską w ręku, podeszła, a raczej podbiegła do mnie kobieta.
-To.. ty? Ty żyjesz? ~ Wydaje się znajoma, ale raczej coś powstrzymuje mnie przez rzuceniem się jej w ramiona.
-Chyba pani mnie z kimś pomyliła, nie jestem tą osobą.
-O.. Przepraszam. ~ Opuściła wzrok, a jej oczy zrobiły się mokre.
-Niech pani nie płacze.. może ta dziewczyna jest w lepszym miejscu?~ posłała mi pełne wdzięczności spojrzenie i mnie przytuliła.
-Dziękuję. ~ odeszła, a ja odprowadziłam ją wzrokiem. Uśmiechnęłam się.
-Dlaczego nie powiedziałaś jej, że to ty? Nie chcesz wiedzieć kim jesteś? Nie chcesz wrócić do rodziny? ~ usłyszałam nawał pytań od Kookiego, który stał za mną.
-Uspokój się. Wiem kim jestem. Jestem Ari. I już jestem w rodzinie, jesteście nią wy. ~ Wszyscy mnie słyszeli. I znów nie oddycham, znów muszę się oswobodzić od tych uścisków.
-Mówię..za dużo miłości jak na jeden dzień.. serio.. ~ znowu zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do domu, ja szybko wskoczyłam do prysznica i od razu poczułam ciepło. Choć tak naprawdę brakuje mi jego ciepła. Położyłam się na łóżku i włączyłam telewizję. Nic ciekawego. Wyłączyłam go, wyskoczyłam z ciepłego wyrka i podreptałam do salonu, aby wziąć jakąś książkę.
Szybko znalazłam „wybrankę” i położyłam się na łóżku. Zaczęłam czytać.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł do pokoju Kook z dwoma wielkimi kubkami kakao.
Położył je na półce i wskoczył do mojego łóżka.
-Dla mnie było trochę za mało miłości ~ oburzył się, a ja odpowiedziałam wielkim uśmiechem. Ułożyłam się na nim i znów powróciłam do lektury. Objął mnie i zaczął się bawić moimi włosami. Zaczęłam sączyć gorące kakao. Znów znajomy przebłysk. Ale mało mnie interesuje.
-Ari.. ~wymruczał
-Mwoh?
-Mogę cię o coś spytać?
-Pytaj śmiało. ~ uniosłam się, aby na niego spojrzeć. Oparłam brodę na jego klatce i patrzałam na jego cudną twarz. Czekoladowe oczy oglądały sufit. Nie było mi zbyt wygodnie, więc weszłam na niego całkiem. Oparłam ręce na nim, a na nich położyłam swoją głowę. Spiął się lekko.
-Jest taka dziewczyna.. bardzo mi się podoba, ale nie wiem jak mam jej powiedzieć, że ją kocham.~ przełknęłam gulę w gardle, a oczy szczypały mnie od nie wychodzących łez. Tylko przyjaciele.. pamiętaj. - poradzisz?
-Powiedz jej to, tak po prostu. Bez zbędnego ględzenia.
-Mogę.. wypróbować na tobie?
-Jasne. ~ wypaliłam bez zastanowienia. Chcę, aby był szczęśliwy. Gdy o niej wspomniał zabłyszczały mu oczy z podniecenia, miłości, troski. Chciałabym, aby jego oczy błyszczały w taki sposób, na myśl o mnie.
-Saranghae.
-Widzisz? Proste? Proste. A teraz idź i jej to powiedz.
-Już powiedziałem. ~ Bo błyszczą. Jaka ja głupia. Zaśmiałam się i opadłam obok niego. Nagle pojawił się nade mną. Zamknęłam oczy czując jego oddech na ustach, który sprawiał, że drżały. Gdy otworzyłam jego oczy były wpatrzone w moje, po czym obniżył wzrok – na usta. Powoli je musnął, po czym zamienił nieśmiały pocałunek w namiętny, który wyzwolił dawno trzymane uczucia.
-Ja ciebie też. ~ odpowiedziałam i oboje się roześmialiśmy.
-Bałem się o ciebie..
-Kiedy?
-Tam w górach.. bałem się o ciebie.
-Nie potrzebnie. ~ musnęłam jego usta i wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchałam się w szybko bijące serce.
~MinJi
Wiem, że minął już prawie rok od tego opowiadania, ale tak tu pusto, że muszę coś napisać. Czytam twoje opowiadanie już 16 raz i dalej jest tak N I E S A M O W I T E. Jest tu wszystko co kocham, każdy wyraz, styl pisania, scenki.. WSZYSTKO! Łącznie z Jungkookiem, który jest moim UB. ;) Ten scenariusz jest moim ulubionym i mogę go czytać w nieskończoność, przez jego idealność! Napisz książkę..
OdpowiedzUsuńZe skradzionym serduszkiem-
-JiAh ~
Jejku, dziękuję ~.~
Usuń~MinJi